Powrót
3 punkty wracają na Marymoncką. Posumowanie wyjazdowego starcia z MKS Przasnysz.
Mecz, pełen napięcia i walki, w którym kluczowe założenia zostały jak najbardziej wypełnione. 3 punkty, które wracają do Warszawy i czyste konto bez wątpienia cieszą wszystkich związanych z KTS Weszło.
4/13/2025
•
2 min czytania

W trakcie trwania pierwszej połowy żadna drużyna nie pobiła rekordów intensywności. Czuć było napięcie i rządzę punktów po obu stronach, mimo to pierwsze 20 minut obyło się bez żadnych groźniejszych sytuacji. Nikt nie chciał stracić gola jako pierwszy, widać było bardziej zachowawczą postawę obu drużyn. KTS zaczął się rozkręcać w okolicach 25 minuty, pierwsze poważniejsze zagrożenie stworzył Maciej Kurowski, który debiutował w tym spotkaniu w wyjściowym składzie KTS. Bardzo dobrze uderzył z granicy pola karnego, zmuszając bramkarza to ofiarnej interwencji.
Zaledwie 2 minuty po tej sytuacji gospodarze odpowiedzieli równie groźną sytuacją, gdy ich napastnik miał szansę wyjść sam na sam z Glacelem, ten jednak bardzo dobrze wyszedł i powstrzymał go od zdobycia otwierającej bramki. W minucie 41 w sędziowskim protokole zapisał się Bartosz Olszewski, niestety jednak jako strzelec gola, czy autor asysty, a jako łamiący przepisy gry, za co został ukarany żółtą kartką. Połowa ta zakończyła się bezbramkowym rezultatem, lecz czuć było, że prawdziwe starcie ma się dopiero rozpocząć.
Po rozpoczęciu drugiej części tego spotkania wyraźnie było widać, że żadna ze stron nie ma ochoty na podział punktów. W minucie 52 boisko opuścił Fabien Luvale, ustępując Bartkowi Urbańskiemu. Nasz drugi kapitan szybko zaznaczył swoją obecność na boisku, bo miał duży wkład w wywalczenie rzutu rożnego, po którym padła pierwsza w tym spotkaniu bramka. Do jego wykonania podszedł Bartosz Olszewski i pewnie dośrodkował wprost na głowę Ivana Orlova, który kapitalnie pokazał się w polu karnym i wzorowo zakończył tę akcję. Trafienie to wprowadziło dużo emocji, bo w przeciągu 3 następnych minut sędzia dwukrotnie ukarał żółtą kartką zawodników gospodarzy.
W minucie 71 doszło do zmiany, za Macieja Kurowskiego na boisku pojawił się powracający po kontuzji kapitan KTS, Bartłomiej Kalinkowski. 2 minuty później sędzia po raz kolejny ukarał jednego z zawodników MKS żółtą kartką. Minuta 83 przyniosła nam kolejną zmianę, zdobywcę pierwszej bramki, Ivana Orlova, zastąpił Emmanuel Obi. Ten przyczynił się do zdobycia kolejnej bramki, po tym, jak dostał genialne podanie od Kacpra Kalisza, miał ogromną szansę na zdobycie bramki, bramkarz gospodarzy wybił mu jednak piłkę spod nóg, pechowo dla niego, szczęśliwie dla KTS, bo trafiła ona prosto do Ishmaela Baidoo, który nie miał prawa się pomylić i podwyższył prowadzenie naszej drużyny.
Gdy wszyscy już myśleli, że to koniec strzeleckich emocji tego dnia kolejnym genialnym podaniem popisał się Kacper Kalisz, tym razem piłka trafiła do Baidoo, ten wbiegł z nią w pole karne, gdzie nieprzepisowo powstrzymał go bramkarz MKS. Sędzia bez wahania wskazał na 11 metr, do wykonania rzutu karnego podszedł Damian Pawłowski, a pewnie pakując piłkę tuż koło prawego słupka, zapisał się w sędziowskim notesie jako ostatni strzelec tego starcia.
Mimo, że na prawdziwe otworzenie wyniku kibice KTS musieli się naczekać, to ważne jest to, że wraz z 3 bramkami na konto KTS trafia komplet punktów. Nasi zawodnicy mają za sobą bardzo intensywne spotkania, z którego bez dwóch zdań mogą być zadowoleni. Przed nimi zasłużony wypoczynek, a po nim czas na przygotowania do przyszłotygodniowego meczu, którym jest hitowe starcie z Mazovią Mińsk Mazowiecki.
Bartosz Niewiatowski
Fot.: PIOTR KUCZA/400mm.pl