Powrót
Bezkrólewie, remisujemy z Hutnikiem Warszawa 0:0.
Mecz zapowiadany jako derby o stadion zakończył się podziałem punktów, a tym samym nie wyłoniliśmy zwycięzcy – czyli ekipy mogącej się szczycić dominacją na obiekcie przy Marymonckiej 42.
9/12/2023
•
2 min czytania

Z rozstrzygnięciem będziemy musieli poczekać do wiosny, z pewnością kibice zebrani na trybunach byli w większości po stronie Hutnika, ale to też Hutnik, był formalnym gospodarzem tego spotkania. Na początek warto zwrócić uwagę właśnie na anturaż oraz atmosferę. Z racji przepisów na spotkanie mogło wejść tylko 999 osób, a więc już z definicji stadion nie mógł się zapełnić. Padło sporo głosów, że trybuna gości (czyli w teorii nasza) była pustawa, ale prawda jest taka, że nasz sektor się wypełnił, a przeznaczone dla nas 200 wejściówek po prostu rozeszło się jak ciepłe bułeczki. Stadion oficjalnie ma pojemność 1328 miejsc toteż aż 329 miejsc musiało pozostać pustych z uwagi na fakt, że Hutnik nie zdecydował się na organizację tzw. imprezy masowej, a więc takiej, na której będzie powyżej 999 widzów na trybunach.
Osobny akapit należy poświęcić również dopingowi i atmosferze, Hutnik wspomagany przez fanklub Legii Warszawa stawił się na stadionie w sporej ilości osób i szczelnie wypełnił tzw. „młyn”. Kibice Hutnika od początku prowadzili żywiołowy doping, który niestety nie obył się bez sporej ilości inwektywów, przekleństw czy też pozdrowień skierowanych w stronę KTS-u, jego piłkarzy, właścicieli, ale również do np. Polonii Warszawa. Dlaczego kibice postanowili włączyć w to 2 co do wielkości warszawski klub, pozostaje oczywiście pytaniem retorycznym. Odnotować należy również, że jeden z kibiców Hutnika pouczał na trybunach dwóch młodych (około 7 letnich) fanów KTS-u o tym, aby nie wspierali swojej drużyny oraz nie krzyczeli na trybunach „bo to nie ich stadion”, czym napędził im niemałego stracha, chłopcy nie odezwali się już do końca spotkania. Jeżeli chodzi o młyn, to z początku bardzo miłym akcentem był jeden z młodszych fanów Hutnika, który intonował przyśpiewki dla całej trybuny, niestety początkowy urok całej sytuacji odebrał fakt, że tak młoda osoba (po głosie była to osoba jeszcze przed mutacją, po prostu dziecko), zna aż tak niewybredne wyzwiska oraz łacińskie zwroty.
Co do samego spotkania, to KTS zaczął je w bardzo dobrym stylu, pierwsze 15 minut na pewno zaskoczyło gospodarzy, bardzo aktywni byli Pyrzyna oraz Neuman. Już w drugiej minucie przed świetną szansą po dośrodkowaniu Oskara Pyrzyny stanął Szymon Wiejak, który uderzał z odległości około 5 metrów na bramkę Hutnika. Piłka po koźle, niestety przeleciała nad poprzeczką. Po około kwadransie gra wyrównała się, a Hutnik zaczął dochodzić do okazji strzeleckich, jedną z nich była ta z 28. minuty, kiedy to Zaks uderzał minimalnie niecelnie w kierunku bramki strzeżonej przez Mielcarza. Do końca pierwszej połowy mieliśmy do czynienia z wyrównaną gra obydwu drużyn, aczkolwiek bez bardzo klarownych sytuacji strzeleckich. Maciek Świdzikowski w przerwie stwierdził, że obie drużyny pokazują dobry futbol, z pożytkiem dla zebranych na stadionie kibiców.
Druga połowa zaczęła się od przewagi gospodarzy, a potwierdzeniem tego była sytuacja Piaseckiego, który przymierzył po długim rogu z okolic 16 metra, na nasze szczęście, kolejny raz niecelnie. W naszym zespole wyraźnie nie działał w niedziele środek pola, brakowało nam agresji i kreowania sytuacji ofensywnych, toteż trener Kobierecki zdecydował się na zmianę i w miejsce Kielaka wpuścił Łukasza Gikiewicza. Przekaz był prosty, musimy zacząć kreować sobie sytuacje bramkowe. I właśnie w 73. minucie KTS miał najlepszą okazję strzelecką w tym spotkaniu. Do piłki wrzuconej przez Machalskiego próbował dopaść Gikiewicz, a ta niemal przetoczyła mu się po czole, jednak nie zdołał on zmienić kierunku lotu futbolówki. Do końca spotkania widzieliśmy próby obydwu drużyn i jeżeli mamy być szczerzy, w końcówce to Hutnik był bliski trafienia do naszej bramki, za każdym razem brakowało jednak jednego – dokładności. W doliczonym czasie drugiej połowy mieliśmy jeszcze po jednej wrzutce w pole karne obydwu drużyn, jednak żadna z nich nie przyniosła nawet strzału na bramkę i w związku z tym mecz zakończył się bezbramkowym remisem.
Po spotkaniu piłkarze oraz trenerzy obu drużyn wspólnie stwierdzili, że taki rezultat to utrata dwóch punktów, a więc tradycyjnie, dwóch rannych żadnego zabitego. Sytuacja w tabeli zaczyna się robić coraz cięższa, przed nami natomiast spotkania z drużynami z dolnej części tabeli, więc żywimy nadzieję na dobre rezultaty w nadchodzących tygodniach.
Skład KTS-u: Mielcarz, Sauczek, Lewczuk, Świdzikowski, Olszewski, Pyrzyna, Urbański, Machalski, Neuman, Kielak, Wiejak
Ławka: Borkiewicz, Modzelewski, Skowron, Burkhardt, Rałowiec, Zwierz, Gikiewicz, Zieliński, Świątek
Hutnik Warszawa vs KTS Weszło 0:0
Fot. Jakub Grabowski
Daniel Żórawski