Powrót
Dominacja absolutna. KTS Weszło wygrywa z Amatorem Maszewo 9:1!
Podopieczni Piotra Kobiereckiego odnieśli kolejne wysokie zwycięstwo w tym sezonie
11/6/2022
•
2 min czytania

Ostatnio Weszlacy przyzwyczaili wszystkich do tego, że pewnie wygrywają większość swoich spotkań, zwłaszcza w rozgrywkach ligowych. Wczoraj nie było inaczej - nasi ulubieńcy po raz kolejny zmiażdżyli przeciwników. Jednak trzeba też przyznać, że rywal nie postawił zbyt wysoko poprzeczki. I to bardzo delikatnie mówiąc…
– Widać po tabeli, że przeciwnik nie stawia trudnych warunków. Tak też było z nami, bo od początku spotkania kontrolowaliśmy grę – stwierdził obrońca Weszło, Gerard Boruń.
– Można było dziś zmarznąć. Wiadomo, przyzwyczaiłem się do tego, że przeciwnik nie tworzy sobie zbyt wielu akcji pod naszą bramką. Jednak ten mecz był „wyjątkowy”, bo tylko raz dotknąłem piłkę… – mówił za to bramkarz KTS-u, Kacper Kamiński, który, podobnie jak Boruń, został zmieniony po pierwszej połowie.
Połowie, która zaczęła się w bardzo dynamiczny sposób. KTS już po upływie kwadransa prowadził bowiem 2:0 po golach Macieja Świdzikowskiego i Daniela Ciechańskiego. Na szczególną uwagę zasługiwała akcja przy bramce „Ciechana”. Nasz snajper dostał wówczas świetne podanie od Mikołaja Neumana, po czym kierunkowym przyjęciem ograł obrońcę rywala i wpakował piłkę do siatki.
Jednak wraz z upływem minut gra nieco straciła na szybkości. Co prawda dalej oglądaliśmy kilka efektownych podań, czy akcji indywidualnych Weszlaków, ale… – Po fajnym początku nieco usnęliśmy. Dlatego druga część pierwszej połowy mogła wydawać się trochę nudna. Gdy wchodziliśmy do szatni, otwarcie powiedzieliśmy sobie o tym – tłumaczył Gerard Boruń.
I choć nasz rozmówca nie wyszedł na drugą połowę, to wspomniana rozmowa podziałała. KTS znowu wszedł na wyższe obroty. Efekt? Pięć bramek w 25 minut! Specjalne znaczenie miała czwarta z nich, bo było to pierwsze trafienie Przemka Belli w bieżącym sezonie. Na listę strzelców wpisali się również Maciej Machalski, Fabien Luvale i ponownie Daniel Ciechański. Oglądaliśmy także gola samobójczego Amatora, przy którym sporo roboty wykonał wprowadzony na murawę Patryk Jakubczyk.
Kibice na trybunach zaczęli snuć domysły, że to właśnie przez liczbę straconych bramek trener gości, Mateusz Tarnowski, postanowił dokonać zmiany w bramce. Ale jak wytłumaczył nam później szkoleniowiec przyjezdnych: – Mamy równorzędnych bramkarzy, więc wprowadziłem taką zmianę. Chciałem dać pograć wszystkim zawodnikom. Tym bardziej że mogłem to zrobić w tym meczu.
Taka zmiana przyniosła odrobinę szczęścia. W końcu chwilę po zmianie golkipera Amator Maszewo strzelił gola! Jego autorem był Damian Tomczyk. Zawodnik gości bezproblemowo wykorzystał gapiostwo obrońców KTS-u, którzy mogli poczuć się po utracie tej bramki lekko poirytowani: – Wiadomo, że jedna bramka przy tak dużym wyniku nic nie znaczy, ale dla defensywy i tak jest jak pewien policzek – tłumaczył po spotkaniu Gerard Boruń.
Zdobyć bramki nie mógł natomiast Kuba Kosecki, a przecież tak na to pracował - ciągle mijał rywali, oddawał groźne strzały, ale jak to mawiał niegdyś Zinedine Zidane: jakoś piłka nie chciała wpaść. To mogło irytować zawodnika, zwłaszcza że w końcówce miał już na swoim koncie asystę do Bartka Januszewskiego, któremu idealnie wyłożył piłkę klatką piersiową. Do tego doszła zmarnowana sytuacja sam na sam i żółta kartka za kłótnię z sędzią spotkania – Karoliną Bojar-Stefańską.
– Moim zdaniem „Kosa” miał rację w kłótni z sędzią, bo przeciwnik w tamtej akcji rzeczywiście zagrał ręką. Ale przy takim wyniku nie warto się aż tak denerwować. Jednak taka postawa Kuby nie dziwi. W końcu wszyscy wiemy, jak duże ma ambicje – stwierdził po meczu Kacper Kamiński.
Ostatecznie starania Koseckiego przyniosły upragniony efekt, bo to właśnie on zamknął wynik spotkania. Wynik, który… – Oddawał jego przebieg. Poza tym KTS miał wiele sytuacji, które mógł zamienić na bramkę. Jednak jeśli wymiar kary byłby nieco mniejszy, to też nic by się nie stało! – stwierdził po spotkaniu trener gości.
– Muszę jednak wspomnieć, że na dzisiejszy mecz przyjechaliśmy osłabieni. Zabrakło nam paru kluczowych zawodników, na przykład naszego kapitana, który kolejkę wcześniej się wykartkował. Wystawiliśmy w podstawowym składzie wielu młodych zawodników, którzy dopiero stawiają swoje pierwsze kroki w seniorskim futbolu. A dobrze wiemy, że to przejście z juniora do seniora musi trochę potrwać i bywa trudne – kontynuował opiekun piłkarzy z Maszewa.
– Spodziewaliśmy się więc takiego przebiegu spotkania. Ponadto jakość piłkarska KTS-u spowodowała to, że ten mecz tak wyglądał. Przez ich szybkie przejścia z obrony do ataku musieliśmy cofać się naprawdę głęboko. Zresztą po samych wynikach widać, że Weszło to drużyna, która wyrasta ponad naszą ligę. Mają w swoim składzie zawodników z przeszłością w reprezentacji Polski czy Ekstraklasie. Każdy, kto gra z nimi mecz, musi spodziewać się takiego wyniku – zakończył szkoleniowiec.
KTS Weszło – Amator Maszewo 9:1
Świdzikowski 8’, Ciechański 12’ i 53’, Machalski 50’, Luvale 56’, Bella 66’, Bramka samobójcza 70’, Januszewski 84’, Kosecki 90’ – Tomczyk 82’
Skład KTS-u:
Kamiński – Bochenek, Boruń, Świdzikowski, Olszewski – Urbański, Machalski, Neuman, Luvale, Kosecki – Ciechański
Na boisko weszli:
- Marcinkowski (w 46’ za Kamińskiego)
- Świątek (w 46’ za Bochenka)
- Burkhardt (w 46’ za Borunia)
- Bella (w 60’ za Olszewskiego)
- K.Rałowiec (w 60’ za Neumana)
- Januszewski (w 60’ za Ciechańskiego)
- Jakubczyk (w 60’ za Luvale)
Fot. Adam Zoszak
KACPER ZIELIŃSKI
Chcesz dodatkowo wesprzeć KTS Weszło? Możesz to zrobić tutaj.