Powrót
Emocje, bramki i zwycięstwo KTS-u przed własną publicznością. Podsumowanie meczu z MKS-em Piaseczno.
W to sobotnie popołudnie żaden z kibiców na trybunach nie mógł narzekać na brak emocji, piłkarze obu drużyn zafundowali nam prawdziwy rollercoaster aż do ostatnich minut spotkania.
9/7/2025
•
2 min czytania

Spotkanie rozpoczęło się mocnym akcentem ze strony MKS-u, który już w 1 minucie stworzył sobie dogodną sytuację do zdobycia bramki. Na nasze szczęście po rykoszecie piłka minęła bramkę. Pierwsze dziesięć minut było bardzo dynamiczne, akcje toczyły się raz pod jedną, raz pod drugą bramką. Chwilę później inicjatywę przejął jednak KTS i to gospodarze zaczęli narzucać tempo gry. Efekty przyszły szybko, bo już w 17 minucie po dośrodkowaniu Olszewskiego kapitalnym strzałem głową w samo okienko popisał się Pietrzyk. Nasz stoper po raz kolejny udowodnił, że w polu karnym rywala czuje się znakomicie, było to już jego drugie trafienie w tym sezonie. KTS nie zamierzał zwalniać tempa i raz po raz stwarzał sobie kolejne okazje. W 24 i 26 minucie swoich szans nie wykorzystali Nawotczyński i Winiarski, a świetnie dysponowany bramkarz gości skutecznie bronił kolejne strzały. Niestety, zamiast podwyższenia prowadzenia, doczekaliśmy się wyrównania. W 32 minucie błąd pod własnym polem karnym popełnił Wiśniewski, a goście bezlitośnie to wykorzystali. Piłka trafiła do niepilnowanego Rudnickiego, który bez problemu umieścił ją w siatce. Do przerwy mogliśmy jeszcze odzyskać prowadzenie, ale po uderzeniu Jannasza z 10 metra ponownie świetnie zachował się bramkarz MKS-u. Pierwsza połowa zakończyła się remisem 1:1.
Druga część meczu rozpoczęła się spokojniej, jednak to KTS znów kontrolował grę. W 54 minucie, po rzucie wolnym z lewej strony pola karnego, Jan Nawotczyński popisał się kapitalnym strzałem w okienko i wyprowadził nasz zespół na prowadzenie 2:1. Chwilę później mieliśmy kolejną świetną okazję, w 62 minucie po dośrodkowaniu Olszewskiego z lewej strony boiska, Pawłowski oddał strzał głową, który obronił bramkarz gości, a dobitkę Wiśniewskiego zatrzymał słupek. W 67 minucie na boisku pojawił się Gracjan Grot, zastępując Kamila Wiśniewskiego, a w 72 minucie trener wprowadził Osicę i Majchrowskiego za Jannasza i Nawotczyńskiego. Kluczowy moment meczu nastąpił w 86 minucie, Tadrowski sfaulował w polu karnym Grota. Sędzia wskazał na jedenasty metr, a obrońca gości obejrzał drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę. Rzut karny pewnie wykorzystał sam poszkodowany i KTS prowadził już 3:1. W 87 minucie na boisku zameldował się Gzieło oraz Stefański zastępując Olszewskiego i Pietrzyka, a w minucie 89 na placu gry pojawił się Ivan Orłow zmieniając Winiarskiego. Dla naszego napastnika powracającego po kontuzji był to pierwszy występ w tym sezonie. Gdy wydawało się, że mecz mamy pod pełną kontrolą, w 2 minucie doliczonego czasu gry MKS zdobył bramkę kontaktową po rzucie rożnym i zamieszaniu w naszym polu karnym. Minutę po bramce gości, KTS otrzymał jeszcze jeden rzut karny, jednak tym razem kapitan Kuba Wójcicki nie zdołał pokonać bramkarza, który kapitalną interwencją uratował swoją drużynę przed stratą bramki. Goście ruszyli jeszcze do ataku, ale wynik nie uległ zmianie i to KTS dopisał do swojego konta trzy punkty.
W tym spotkaniu zobaczyliśmy zupełnie odmienioną drużynę w porównaniu z meczem przeciwko Makowiance. Zaangażowanie i walka były widoczne na każdym kroku, a nasi zawodnicy stworzyli sobie wiele dogodnych sytuacji bramkowych. Liczymy, że zwycięstwo z MKS-em okaże się powrotem na właściwe tory, a z każdym kolejnym meczem nasz zespół będzie nabierał rozpędu.
Najbliższy mecz KTS rozegra w środę 10 września o godzinie 19:30 na Stadionie przy ul. Marymonckiej 42 w ramach IV rundy Okręgowego Pucharu Polski. Naszym przeciwnikiem będzie zespół KS Płudy Warszawa. Do zobaczenia!