Powrót

Jakub Kosecki: „Brak awansu? Jesteśmy temu winni tylko i wyłącznie my, piłkarze”

Zapraszamy na wywiad z Kubą Koseckim, który żegna się z naszym klubem. Trochę o przyczynach porażki, zaskoczeniach, ale i planach na przyszłość.

6/22/2024

2 min czytania

Jakub Kosecki: „Brak awansu? Jesteśmy temu winni tylko i wyłącznie my, piłkarze”

Sezon dobiega końca, o co gramy w ostatnim spotkaniu ligowym?

Chyba o to, żeby ktokolwiek miał prawo bytu w tej drużynie w przyszłym sezonie. Gracze, którzy wiążą przyszłość z KTS-em będą walczyć o swoją pozycję w zespole. Będziemy mieli nowego trenera, Stano powiedział jasno, że każdy walczy o to, aby zostać na przyszły rok. Niektórzy mają jeszcze rok kontraktu, innym się on kończy – będzie ciekawie. KTS to super projekt, wszystko jest na swoim miejscu, jak na ten poziom rozgrywkowy, więc każdy kto wiąże swoją przyszłość z piłką, będzie chciał się tutaj utrzymać.

Chyba możemy mówić o tym sezonie jako o sezonie przegranym?

Na pewno, źle zaczęliśmy, kiepsko kończymy. Przytrafiały nam się wpadki, które nie powinny nam się przytrafić. Mieliśmy wiele drugich i trzecich szans, których nie wykorzystaliśmy. Jesteśmy temu winni tylko i wyłącznie my, piłkarze. Nie ma innego wytłumaczenia, nie mamy na co, czy też kogo zrzucić winy. Świetne obozy przygotowawcze, super warunki na miejscu, nie było i nie ma się do czego przyczepić, jeżeli chodzi o sprawy organizacyjne.

Z Twojej perspektywy jakie były przyczyny niepowodzeń w bieżących ligowych rozgrywkach?

Nie lubię mówić o innych, wolę się skupić na sobie. Miałem problemy zdrowotne, pod koniec tamtego sezonu doznałem poważnej kontuzji – pęknięcia dysku, który później uciskał na rdzeń i nerwy. Miałem niedowład prawej strony, do tej pory nie czuję niektórych palców u prawej ręki. Dochodziłem do siebie 5-6 miesięcy, następnie chciałem za szybko wrócić i włączyły się w to urazy mięśniowe. Czułem i nadal czuję, że mój organizm się buntuje. Wszystko jest dobrze, dopóki nie wejdę na wyższe obroty, przytrafia się drobny uraz czy kontuzja, która spowalnia mój powrót do pełnej formy. Ja w tym sezonie kompletnie zawiodłem, nie pomogłem drużynie nawet w 5% na tyle na ile bym mógł. Byłem osobą, na którą na pewno liczył Krzysiek czy trenerzy. W tym sezonie nie było żadnych plusów jeżeli chodzi o moją osobę. Lubię się pośmiać z innych i powiedzieć prawdę, więc teraz mówię o sobie, że dałem kompletnie dupy. Więcej na ten temat nie ma się co rozwodzić, tylko spojrzeć prawdzie w oczy. Miałem ciągnąć zespół i gra miała się na mnie opierać, a co z tego wyszło, wszyscy widzieliśmy.

Zapadło Ci w pamięć coś szczególnego z tych rozgrywek?

Było parę fajnych meczów, gdzie było dużo kibiców, czy u siebie, czy derby z Hutnikiem, czy też na wyjeździe. Był doping, sporo fanów, to było fajne. Jeśli chodzi o naszą drużynę? Nie było takiego momentu z perspektywy zespołu. Nie pokazaliśmy się z dobrej strony, nic pozytywnego nie zapadło mi w pamięć. Zawiedliśmy po całej linii, nie wywiązaliśmy się ze swoich obowiązków.

Awans Wisły II Płock to zaskoczenie czy wszyscy się tego spodziewali?

My zaskoczyliśmy samych siebie. Porażka z Wilgą czy remis z MKS-em Piaseczno to wyniki kompromitujące. Dużo było takich spotkań gdzie dawaliśmy rywalowi dojść do głosu, a nie powinniśmy. Pozwalaliśmy im grać z nami jak równy z równym, a nie oszukujmy się, mieliśmy dużą jakość. Zabrakło zespołu, pazerności, skurwysyństwa. Nie potrafiliśmy zamknąć tych meczów, które już mieliśmy ułożone. Brakowało czegoś takiego, aby awansować wyżej. Nie dziwię się Krzyśkowi, że jest wkurzony, bo też bym był i sam jestem. Każdy kto mnie zna, zna moje podejście i mentalność. Nie powinniśmy sobie pozwolić na brak awansu dysponując takim składem, budżetem i możliwościami. Ale dlatego też kochamy piłkę nożną, nie zawsze zwycięża najbogatszy.

Jest w drużynie wola wygrania ostatniego meczu?

Tak oczywiście, chcemy uzbierać jak najwięcej punktów. Walczymy o przyszłość nawet jeżeli nie tutaj, to być może w innym klubie. Nie zrobiliśmy awansu i inne kluby będą teraz na nas patrzeć przez ten pryzmat, grał w fajnym zespole, liczyli na niego, ale nie dowiózł awansu. Czy my chcemy mieć takiego piłkarza? Zagraliśmy dobrze z Drogowcem Jedlińsk i został nam ostatni mecz z Ząbkovią.

Jaka przyszłość czeka Ciebie?

Nie chciałbym już nikogo oszukiwać, ani siebie. Uwielbiam grać w piłkę, ale mój organizm i ciało po prostu nie daje już rady. Moim znakiem rozpoznawczym zawsze był drybling, szybko biegałem, a teraz gdy sprintuję to czuję, że w każdym momencie może mi puścić mięsień. Jeżeli będę jeszcze grał to ewentualnie na innej pozycji, może w środku? Może pozycja numer osiem? Ale nie wiem czy ktokolwiek by mnie na tę pozycję chciał w swoim zespole. Dla mnie jest to koniec z piłką w poważniejszym wydaniu. Skupiam się teraz na walkach, mam podpisane umowy na jeszcze kilka starć. Będę też chciał pomóc ojcu w Kosie Konstancin, mam różne możliwości i plany, zobaczymy co się z tego wszystkiego urodzi.


Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.