Powrót

Kacper, dziękujemy!

Po niemal 4,5 roku gry dla KTS-u, Kacper Rałowiec żegna się z naszą drużyną. Pożegnanie Kacpiego to swego rodzaju zamknięcie pewnego etapu naszego klubu, był to ostatni zawodnik, który zaczynał grę dla weszlaków po prostu dla przyjemności i bez pobierania apanaży.

1/24/2024

2 min czytania

Kacper, dziękujemy!

Wrzesień 2019 roku, Rząśnik czyli mała wieś niedaleko Wyszkowa. W składzie KTS-u duet napastników Madej – Ciechański, Daniel Komosiński czy Fundambu – czyli zawodnik rodem z Kongo, który po paru latach doczekał się transferu do Widzewa Łódź i zdobył nawet bramkę przewrotką na poziomie 1 ligi polskiej. To właśnie tam zaczęła się historia Kacpra w KTS-ie, mecz –nomen omen - bez historii, wygrywamy 5:1.

Początek.

No właśnie, historia Kacpra Rałowca to tak naprawdę opowieść o charakterze, wytrzymałości, pewnego rodzaju niezłomności, bo nie zawsze było mu po drodze z trenerami, zdrowiem, nie zawsze grał w pierwszym składzie. Zawsze natomiast dawał z siebie wszystko i takim właśnie zapamiętali go koledzy z szatni, trenerzy i kibice – charakternym.

Starszy z braci Rałowców znalazł się w naszej drużynie za sprawą maila, którego napisał do Krzysztofa Stanowskiego – Stano w swoim zwyczaju, zaprosił go na trening. Kacper przychodził z doświadczeniem w IV ligowej Granicy Kętrzyn, wydawało się, że trening sprawdzający będzie dla niego tylko formalnością, niestety tuż po nim Kamil Pawlak – czyli ówczesny trener KTS-u, stwierdził, że kadrę ma już zamkniętą i zaprasza Kacpra… na testy w nadchodzącej przerwie zimowej. Całe szczęście, ktoś poszedł po rozum do głowy i finalnie nasza ekipa wzbogaciła się o piłkarza, który na ten moment ma najdłuższy staż jeżeli chodzi o obecność w drużynie.

Niestety pierwszy sezon KTS-u w A klasie skończył się już po rundzie jesiennej, w której zanotowaliśmy 10 zwycięstw, remis z Sarmatą Warszawa oraz sensacyjne dwie porażki w tym z Hutnikiem Warszawa oraz Błyskawicą Warszawa. Z dorobkiem 31 punktów zakończyliśmy zmagania na trzeciej pozycji i liczyliśmy na możliwość odegrania się w rundzie rewanżowej, ta nie była nam jednak dana, gdyż przyszła pandemia i rozgrywki zostały zakończone. W międzyczasie Kacper zdobywa z KTS-em Amber Cup i wszystko zdaje się zmierzać w dobrym kierunku. Trzecie miejsce gwarantowało nam jednak tylko udział w barażach o ligę okręgową, a tam czekał na nas już Orzeł Baniocha wzmocniony zawodnikami z niższych lig, sprowadzonymi specjalnie na rozgrywki play off. To właśnie przegraną z Orłem Baniocha, po latach Kacper wskaże jako największą porażkę w barwach KTS-u i jeden z momentów, które na stałe wryły się w jego pamięć. Z kronikarskiego obowiązku, przegrywamy 1:3 i na kolejny sezon zostajemy w A-klasie.

Marsz w górę i (nie) zdobyty gol!

Sezon 2020/21 był kolejnym, w którym KTS przystąpił do rywalizacji w warszawskiej klasie A, nikt nie wyobrażał sobie powtórki z poprzedniego sezonu, Kacper wywalczył miejsce w pierwszym składzie KTS-u na prawej obronie i zaryglował je na długi czas, tak naprawdę stracił je dopiero w rundzie rewanżowej następnego sezonu, kiedy zmagał się z kontuzją kolana, a trener Piotr Dziewicki nie widział go w pierwszej jedenastce naszej drużyny.

Drugie podejście do A-klasy było w wykonaniu KTS-u koncertowe, zakończyło się 24 zwycięstwami, jednym remisem i jedną porażką. Awans osiągnięty w cuglach z 9 punktową przewagą nad drugim zespołem, dla starszego z braci Rałowiec o tyle wyjątkowy, że osiągnięty razem z bratem – Mikołajem, którego ściągnął do naszej ekipy. Drużynie szło na tyle dobrze, że w pewnych momentach wręcz bawiła się z rywalami i praktycznie każdy z zawodników wpisał się na listę strzelców.

Hokejowe wyniki były na porządku dziennym toteż po pewnym czasie frustrującym zaczęło być, że nasz prawy obrońca nie potrafił zanotować trafienia w oficjalnym spotkaniu. Zawsze czegoś brakowało, a to dokładności, a to świetnie spisywał się golkiper gości, a to słupek, a to poprzeczka. Wyglądało to jakby cały świat zmówił się przeciwko Kacprowi – sorry, Ty tej bramki nie strzelisz. Wszystko w życiu ma jednak swój koniec i wydawało się, że tak samo będzie ze strzelecką impotencją bohatera tego tekstu. To też w meczu z Bednarską Warszawa, który KTS wygrał finalnie 14:1 wręcz musiało się to stać, w końcówce meczu nasza drużyna pędziła z kolejnym atakiem na bramkę, znaleźliśmy się w sytuacji 3 napastników na bramkarza ekipy gości, podanie do boku, piłka mija już bramkarza i Przemysław Bella może pakować futbolówkę do pustej bramki. Może, ale jednak tego nie robi, zza pleców nadbiega Kacper Rałowiec i krzyczy, aby Bella przepuścił mu piłkę, dopada do niej i strzela swojego pierwszego gola w barwach KTS-u. Radość nie trwała jednak długo, z sobie tylko wiadomych względów, sędzia spotkania odgwizduje pozycję spaloną! Cała sytuacja kończy się stekiem wyzwisk i… czerwoną kartką dla naszego obrońcy, tak właśnie NIE padła pierwsza bramka zdobyta przez Kacpra w barwach KTS-u, na premierowego gola, przyjdzie mu jeszcze poczekać.

Okręgówka, przegrany Puchar, zmiana trenera i problemy z grą.

Kolejny sezon to już rozgrywki ligi okręgowej, do której KTS przystępuje wzmocniony wieloma nowymi nabytkami. Kacper nadal nie oddaje miejsca w składzie i jest jednym z filarów naszej ekipy, która rundę wiosenną kończy na pierwszym miejscu z dorobkiem 40 punktów i aż 8 oczkami przewagi nad drugą w tabeli Polonią II Warszawa. Co więcej zaliczamy świetną passę w Okręgowym Pucharze Polski – Warszawa, gdzie po wyeliminowaniu w półfinale IV ligowego KS Raszyn, w wielkim finale przyszło nam zmierzyć się z Ząbkovią Ząbki. Już przed meczem Kacper wspominał barażowy pojedynek o ligę okręgową z Orłem Baniocha, zapowiadał „Dzisiejszy finał przypomina mi trochę spotkanie z Baniochą, szkoda tamtego meczu, ale dzisiaj to nadrobimy!”.

Samo spotkanie zaczęło się dla nas jednak bardzo źle, przegrywaliśmy już w 4. minucie meczu. Dalszy obraz gry też nie napawał optymizmem, brat Kacpra, Mikołaj, musiał opuścić boisko już w pierwszej połowie, powodem fatalnie wyglądająca kontuzja kolana, która wyłączy go z gry na kilka miesięcy. Koniec końców, przegraliśmy finał w druzgocących rozmiarach – 5:1, a ten wieczór zapisał się również w pamięci naszego obrońcy: „Jeden z momentów, który pamiętam najbardziej, świetna otoczka, kibice obu drużyn na trybunach, niestety przegraliśmy, pozostał niedosyt i obietnica, że wrócimy tam za rok!”.

Przerwa zimowa wiązała się ze zmianą trenera, Oskara Śliwowskiego na stanowisku pierwszego trenera zastąpił… Piotr Dziewicki, czyli były trener Ząbkovi, która dopiero co pokonała nas w finale okręgowego pucharu. Oskar Śliwowski: „Kacper to wyjątkowy człowiek, bardzo dobry zawodnik, który zawsze zostawiał 100% na boisku a na treningu nawet i 120%. Zawsze można na niego liczyć, to się przekładało na boisko. Najmilsze wspomnienia jakie mam z Kacprem to 3 awanse jakie wywalczyliśmy razem na boisku od A klasy do IV ligi. Kacper bardzo wiele dawał na boisku mentalnie, podrywał chłopaków do walki i ciężkiej pracy”

W przerwie zimowej Kacper nabawił się kontuzji kolana, która wyłączyła go z treningów na kilka tygodni i tym samym zabrała mu możliwość pokazania się nowemu szkoleniowcowi. Do klubu przyszło również 10 nowych piłkarzy, a kadra zespołu liczyła blisko 35 nazwisk. Powiedzieć, że było tłoczno, to tak jakby nic nie powiedzieć. Runda wiosenna sezonu 2021/22 była dla prawego obrońcy po prostu bardzo słaba, stracił – wydawało się – pewne miejsce w składzie oraz zaufanie trenera. W paru meczach znalazł się poza kadrą meczową, w paru usiadł na ławce rezerwowych. Drużynie nie szło, ewidentnie się męczyła, a sam trener Dziewicki szukał różnych rozwiązań. Wskutek słabej gry zespołu i sytuacji osobistej, Piotr Dziewicki zrezygnował z prowadzenia KTS-u a na ostatnie 3 spotkania do roli pierwszego trenera powrócił Oskar Śliwowski. Sytuacja Rałowca była jednak na tyle niepewna, że wskutek masowych przetasowań w zespole, nie mógł on być pewny pozostania w drużynie, kluczowe miały okazać się letnie przygotowania…

Profesjonalizacja, V liga i sezon bez porażki.

Sezon 2022/23 jeszcze się nie zaczął, a w zespole KTS-u miało miejsce wietrzenie szatni. Odeszło ponad 20 zawodników, a 14 miało walczyć o pozostanie w klubie w letnich przygotowaniach. W tej grupie był również Kacper Rałowiec, po nie najlepszym ostatnim półroczu lato miało być dla niego decydujące. Do tej pory Kacper wyróżniał się na tle drużyny motoryką, przyspieszeniem czy umiejętnościami piłkarskimi. W obliczu dołączenia do zespołu graczy z doświadczeniem na szczeblu centralnym, z jednego z najlepszych stał się tym goniącym, który pewne niedostatki musiał nadrabiać zaangażowaniem, charakterem, niezłomnością.

Pierwsze sito przeszedł pomyślnie, a nowy trener KTS-u Piotr Kobierecki nie tylko pozostawił go w gronie 8 zawodników, którzy utrzymali się w zespole w stosunku do poprzedniego sezonu, ale podkreślał również jego profesjonalne podejście do treningów, walory mentalne i oczywiście – słowo klucz – charakter.

Pomimo twardej rywalizacji na swojej pozycji, Kacper „nie pękał na robocie”. Przypomnijmy, że w V lidze duet bocznych obrońców stanowili Bochenek (sprowadzony z I ligowego Znicza Pruszków) oraz Olszewski (przyszedł z III ligi, w CV kluby I i II ligowe) – siłą rzeczy o wygranie miejsca w pierwszej jedenastce było bardzo ciężko. Bohater naszego tekstu jednak nie załamał się i raz po raz zaliczał kolejne minuty w spotkaniach ligowych i pucharowych. Zwieńczeniem jesieni było wygranie wszystkich meczów ligowych i zdobycie Okręgowego Pucharu Polski – Warszawa. Tak jak powiedział rok temu, tak zrobił, wrócił, aby dokończyć dzieło sprzed roku, i choć nie był kluczową postacią, to swój wkład w odniesiony przez zespół sukces miał niezaprzeczalny. Marzenie o wzniesieniu pucharu stało się faktem, a Kacper w końcu mógł zapisać w swojej pamięci pozytywne wspomnienie o upragnionym triumfie z drużyną KTS-u. „Jest to najmilsze wspomnienie sportowe jakie wiąże mnie z KTS-em” powie po latach Kacper.

Sezon w V lidze KTS Weszło kończy bez porażki oraz bez remisu ligowego, kompletem zwycięstw. W tej kampanii Kacper po prostu daje radę, gra w prawie każdym meczu i spełnia kolejny cel, czyli w końcu, po ponad trzech latach zdobywa bramkę w oficjalnym spotkaniu KTS-u Weszło, przeciwnikiem Skra Drobin. Gol z rzutu karnego, przy bezpiecznym wyniku, ale jednak, w końcu udało się spiąć klamrą sytuacje sprzed 2 lat, w końcu mógł celebrować oficjalne trafienie, kamień spadł z serca „Gdybym wtedy nie strzelił gola, to dalej grałbym w KTS-ie, nie odszedłbym z tego klubu bez zdobycia bramki”.

Koniec V ligowej batalii to – już standardowo w KTS-ie – czas pożegnań i rozliczeń. Latem 2023 roku trener Kobierecki rozstał się ze wszystkim graczami, którzy pamiętali czasy A klasy – czyli czasy ligowego folkloru. No, prawie ze wszystkimi, wyjątkiem okazał się Kacper i choć na przestrzeni lat wydawało się, że to inni gracze zostaną z KTS-em na lata, to właśnie prawy obrońca z Kętrzyna został w zespole na kolejny, już IV ligowy sezon.

IV liga i pożegnanie.

Sezon 2023/24 nie należy do najłatwiejszych, KTS zaliczył trudny początek, porażki z Wisłą II Płock oraz Ursusem Warszawa czy remisy z Mszczonowianką i MKS-em Piaseczno kładą się cieniem na ocenie występów drużyny Piotr Kobiereckiego, coraz trudniej o grę również Kacprowi. Zespół został wzmocniony solidnymi graczami, a wymóg dwóch młodzieżowców w podstawowej jedenastce nie ułatwia sprawy.

Piotr Kobierecki: „Kacper to świetny człowiek, bardzo charakterny i lubiany w szatni. Myślę, że o Kacprze cały zespół wypowiada się tylko w pozytywnym tonie. Z takimi zawodnikami chce się pracować, bardzo dobra motoryka, świetna mentalność, chłopak, który nigdy nie odpuszcza, a przy okazji pokornie pracuje. Kacpi to zawodnik świadom swoich umiejętności i możliwości, na pewno nie pomogła mu boiskowa pozycja. Nie mógł dostawać tyle minut ile by sobie życzył i dlatego drogi KTS-u i Kacpra w tym momencie muszą się rozejść. Również po to, aby on mógł się realizować i grać, na czym bardzo mu zależało. Wpływ na mniejszą ilość minut Kacpra na boisku ma fakt, że jeden z boków obrony, w tym sezonie obstawia młodzieżowiec, a w poprzednim miał po prostu niebywale silnych konkurentów. Niemniej zawsze można było na nim polegać, dobrze wywiązywał się ze swoich zadań, mogę się o nim wypowiadać tylko w superlatywach i mam nadzieję, że Kacper na naszych meczach – teraz już w roli kibica – będzie się nadal pojawiał”.

Ostatnim spotkaniem Kacpra Rałowca w barwach KTS-u było wygrane spotkanie z Drogowcem Jedlińsk, w którym zagrał oraz zwycięski finał Okręgowego Pucharu Polski – Warszawa, w którym jednak nie dane mu było zaprezentować się na murawie. Z całą pewnością można jednak powiedzieć, że Kacper odchodzi z KTS-u jako wygrany. Wygrany, bo pomimo przeciwności losu i odrzucenia już na samym początku, potrafił zagryźć zęby i wrócić czy to po kontuzjach, czy to po porażkach i napisać swój kawałek historii jako gracz fenomenu piłkarskiego jakim z pewnością jest KTS Weszło. Kacper odchodzi na swoich zasadach jako gracz z nieprzerwanym największym stażem jako zawodnik, ale również jako świetny człowiek, kolega i przyjaciel.

Kacper, dzięki za wszystko i widzimy się na stadionie!

 

Fot. Jakub Grabowski

Daniel Żórawski


Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.