Powrót
Wygrana bez fajerwerków. KTS Weszło pokonało Unię Warszawa 2:0
Piłkarze Piotra Kobiereckiego odnieśli skromne zwycięstwo w meczu na szczycie Decathlon V ligi
9/3/2022
•
2 min czytania

Sobotni mecz o 13:00. Niby starcie lidera z wiceliderem, ale to dopiero czwarta kolejka. Każdemu na trybunach słońce wali po oczach. Cień pada na drugą stronę murawy, gdzie niestety bemowski obiekt nie ma ulokowanych miejsc dla fanów. Nie pomaga też temperatura, bo choć wynosiła 23 stopnie, to z perspektywy obserwatora było dość upalnie. Każdy z sympatyków Weszlaków oczekiwał więc, że przynajmniej piłkarze wynagrodzą im te dość przeciętne warunki okazałym wynikiem, a przede wszystkim piękną grą. I choć tego pierwszego zabrakło, to drugi z punktów ujrzeliśmy. Ale tylko poniekąd.
Premierowa połowa to kalka z pierwszych 45 minut dwóch ostatnich spotkań. Ale mogła się podobać nieco bardziej. Dlaczego? No bo Weszlacy zaczęli strzelać szybciej. Znacznie szybciej. W 17. minucie było już 2:0. Pierwszą bramkę załadował Daniel Ciechański, który wykończył ładną akcję strzałem z powietrza z okolic piątego metra. Drugą zdobył Gabor Grabowski. Pomocnik skrzętnie wykorzystał zamieszanie w polu karnym Unii po dośrodkowaniu Machalskiego z rzutu rożnego.
I w tamtym momencie wszyscy fani KTS-u liczyli na to, że końcowy wynik będzie zbliżony do tego ze sparingu, w którym Weszlacy wygrali 10:0.
A tu psikus. Nic z tego.
Owszem, Weszło dalej grało swoje, dalej dominowało, dalej tworzyło całkiem groźne sytuacje. Jednak nadal brakowało konkretów i składnej gry. Do barcelońskiej „Tiki-taki” z czasów Pepa Guardioli to piłkarzom KTS-u było dość daleko…
Unia natomiast grała całkiem przyzwoicie. Głównie defensywnie, bo tylko od czasu do czasu wychodziła z kontrą. Oczywiście, miała też sporo szczęścia. A to jej piłkarze wybili piłkę z linii bramkowej, a to Ciechan obił słupek, a to spojenie słupka z poprzeczką. No i wynik ciągle utrzymywał się ten sam.
KTS non stop próbował przedrzeć się przez szeregi obrony rywala, lecz nie wychodziło mu to zbyt dobrze, a jak już wyszło, to brakowało finalizacji. Grę nieco rozruszał Mikołaj Neumann, który wszedł na boisko w 61. minucie, ale na niewiele się to zdało. Mecz zakończył się tym samym rezultatem, jaki widzieliśmy na tablicy po 17. minucie. Właściwie to chcieliśmy widzieć, bo pokazywała ona jedynie aktualną godzinę…
Jednak nie na ten, a na inny wadliwy aspekt obiektu, zwracali uwagę po meczu piłkarze oraz kibice.
– Chłopaki grali dzisiaj na sztucznej murawie, a nie są do tego przyzwyczajeni. To zrobiło swoje. W końcu w sparingu potrafili wygrać 10:0, a dzisiaj wcisnęli tylko dwa. – opowiadał nam po meczu jeden z wiernych kibiców KTS-u.
– Jesteśmy na siebie źli. W pierwszej połowie gra układała nam się bardzo dobrze. Zdobycie kolejnych bramek wydawało się kwestią czasu. Nie mamy pojęcia, co stało się z nami w drugiej części gry. Myślę, że sporą rolę odegrała w tym ta murawa, bo przecież trenujemy na co dzień na naturalnym boisku, a nie sztucznym. – mówił nam po spotkaniu Marcin Bochenek, boczny defensor KTS-u.
Cóż… Jak widać, nie tylko polscy pucharowicze mają problem ze sztuczną nawierzchnią!
Niemniej wśród ludzi związanych z KTS-em panuje dobry nastrój z okazji zdobycia trzech oczek. Wszak niecodziennie wygrywa się mecz na szczycie tabeli.
– Może nie jest to wysoki wynik, ale cieszymy się, że zdobyliśmy trzy punkty i zachowaliśmy czyste konto – stwierdził Marcin Bochenek.
– Spodziewałem się więcej, ale dobrze, że wygraliśmy. Jedziemy dalej – mówił za to wcześniej wspomniany fan Weszło.
Ale to nie wszystkie wątki, które napotkaliśmy podczas meczu. Otóż od 50. minuty do samego końca, KTS otrzymał z trybun wzmożony doping. Najgłośniej kibicował im jeden z najmłodszych miłośników drużyny, który, wymachując szalikiem Weszło, z dumą wykrzykiwał nazwę zespołu.
– Od czasu do czasu przychodzę kibicować KTS-owi. Zacząłem głośno śpiewać, bo się nudziłem. Jak zacząłem, to usłyszałem, że ktoś zaczął coś o mnie mówić. Ale piłkarze też zaczęli lepiej grać. Moim zdaniem później grali dobrze. I z tego się cieszę! – mówił młody fan po meczu.
– Zawsze cieszymy się, kiedy kibice nas dopingują, a robią to nawet na meczach wyjazdowych. To zawsze podnosi na duchu – komentował Marcin Bochenek.
Unia Warszawa – KTS Weszło 0:2
Ciechański 11’, Grabowski 17’
Skład KTS-u:
Kamiński – Bochenek, Świdzikowski, Burkhardt, Rałowiec – Urbański, Machalski, Grabowski, Olszewski, Jakubczyk – Ciechański
Na boisko weszli:
Januszewski, Neuman, Boruń, Majewski, Świątek, Dziubek
Fot. 400mm.pl
KACPER ZIELIŃSKI
Chcesz dodatkowo wesprzeć KTS Weszło? Możesz to zrobić tutaj.