Powrót
Kubeł zimnej wody, czyli podsumowanie wyjazdowego starcia z KS CK Troszyn.
Daleki wyjazd przyniósł naszej drużynie jedynie daleki od oczekiwań rezultat. Troszyn zasłużenie zakończył spotkanie z 3 punktami, a po najwyższej w tym sezonie porażce możemy jedynie pluć sobie w brodę.
4/27/2025
•
2 min czytania

Już od pierwszych minut Troszyn zaczął zaznaczać swoją dominację na boisku. Widać było, że na własnym stadionie, wspomagany przez licznie przybyłych na niego kibiców, nie zamierza odstawiać nogi i czuje się na nim niezwykle pewnie. KTS z kolei zamknął się na własnej połowie, skupiając się na defensywie, co było skuteczne jedynie przez pierwsze 30 minut. Warto tu pochwalić Mikołaja Glacela, którego wysoka w tym spotkaniu forma była jedynym, co uchroniło naszą drużynę przed znacznie gorszym wynikiem.
Bezbramkowy wynik trwał do minuty 29, kiedy to po bardzo dobrej akcji Troszyna piłka po dośrodkowaniu trafiła prosto do całkowicie niekrytego Ruiza, który to świetnie uderzył z woleja, otwierając wynik i wysuwając swój zespół na prowadzenie. Bardzo szybko udało mu się je podwyższyć, bo już w minucie 36 strzelił drugą bramkę. Baidoo za słabo podał piłkę do tyłu, nie zdążyła ona dotrzeć do Stefańskiego, bo przejął ją Jakub Tyska, następnie zszedł do boku pola karnego i podał ją prosto do Ruiza, który nie pomylił się i dopisał do swojego konta kolejne trafienie. Oprócz żółtej kartki dla jednego z gospodarzy wiele więcej nie zdarzyło się w tej tragicznej dla naszego zespołu połowie.
Druga część tego spotkania zaczęła się znacznie lepiej, choć w nieco innym składzie, bo Bartosz Olszewski zastąpił Bartłomieja Urbańskiego. W pierwszych 25 minutach To KTS był tą silniejszą na boisku stroną, pomimo kontuzji z minuty 49, kiedy to Karol Stefański był zmuszony opuścić boisko. Zastąpił go Maciej Kurowski. Dobrą formę nasza drużyna udowodniła w minucie 56, kiedy to zamieszanie w polu karnym wykorzystał Kacper Kalisz, zdobywając honorową bramkę. Chwilę potem „Rysiu” ponownie zapisał się w sędziowskim notesie, tym razem po otrzymaniu żółtej kartki.
Dobry okres KTS trwał do minuty 70, gdy w polu karnym piłka zderzyła się z ręką jednego z obrońców gospodarzy, a arbiter po chwili wahania wskazał na 11 metr. Do wykonania rzutu karnego podszedł Fabien Luvale i niestety nie trafił. Widać było, że ta zmarnowana sytuacja zrujnowała morale naszej ekipy i bardzo szybko odzwierciedlenie tego można było zobaczyć na tablicy z wynikiem. Już w minucie 76 Jakub Tyska fenomenalnie wykorzystał upadek Smirnova i podwyższył prowadzenie swojej drużyny. Uratować sytuację miały zmiany. W minucie 78 Obi zastąpił Luvale, a w 84 Koterwas Kalisza. Nie zmieniły one jednak wiele. Na sam koniec tego spotkania, w minucie 88, Drężek wykorzystał zmęczenie naszej defensywy i podwyższył wynik, dobijając naszą ekipę. Spotkanie zakończyło się przegraną 4 do 1.
Absolutnie zasłużone zwycięstwo gospodarzy. Jedna z gorszych pierwszych połów w wykonaniu KTS, co jest wielkim kontrastem do zeszłotygodniowego starcia z Mazovią, kiedy to pierwsza połowa wyglądała fenomenalnie. Nie wiadomo co się zmieniło w ciągu tego tygodnia, ale oby naszemu sztabowi udało się tę zmianę cofnąć i przyszłotygodniowe starcie z MKS Piaseczno zagramy tak jak z Mazovią, a nie jak z Troszynem. Godny wspomnienia jest inny rezultat 26 kolejki Syty Król IV Ligi, a mianowicie przegrana Ząbkovii Ząbki z Wilgą Garwolin. Porównując to ze zwycięstwami Mazovii i Troszyna na podium tabeli robi się ogromny ścisk, a walka o awans będzie wyjątkowo ciekawa.
Bartosz Niewiatowski
Fot.: MARCIN SELERSKI/400mm.pl