Powrót
Łukasz Gikiewicz: „Nie ma miejsca na nic innego niż awans!”
Giki to nasza nowa armata i nadzieja na gole w IV lidze. Zawodnik, który zwiedził pół piłkarskiego świata opowiada nam w wywiadzie o odczuciach po pierwszym meczu, aktualnej formie oraz celach jakie stawia przed sobą i drużyną!
8/10/2023
•
2 min czytania
Miałeś bogatą karierę futbolową, czy da się porównać KTS do jakiegokolwiek klubu, w którym grałeś w przeszłości?
Atmosferą w szatni tak, jednak wiadomo, że większość kariery spędziłem w klubach zagranicznych, do tego egzotycznych, więc siłą rzeczy ciężko o jakiekolwiek porównanie czy podobieństwa. W KTS-ie mamy wielu doświadczonych zawodników, z przeszłością w Ekstraklasie czy na szczeblu centralnym. Może te doświadczenie zawodników jest podobne, ale to jest IV liga, a ja grałem jednak wyżej.
Ciężko było w takim razie wejść w szatnie KTS-u po tych wszystkich wojażach?
Absolutnie nie miałem takiego problemu, jestem tu trzy tygodnie a wydaje mi się jakbyśmy się znali parę lat.
Czy wcześniej znałeś KTS?
Śledziłem mecze będąc w Chorwacji czy nawet jeszcze w Indiach. Z paroma zawodnikami znałem się wcześniej i miałem kontakt. Wymienialiśmy wiadomości na Instagramie. Marcina Burkhardta poznałem zresztą w zabawnych okolicznościach, kiedy grał w Czernomorcu Odessa, był akurat w Sofii, a ja grałem wtedy w Levskim. Nie miał gdzie przenocować i tak się akurat złożyło, że przenocował u Gikiewicza, tak się poznaliśmy. Jak mógłbym nie słyszeć o KTS-ie Weszło skoro cała Polska się na KTS napina? Znałem i śledziłem, wprawdzie z zewnątrz, ale jednak.
Czy już wtedy przeszło Ci przez myśl, że do nas dołączysz?
U mnie w życiu wszystko dzieje się na szybko, dynamicznie. Lubię adrenalinę, hardkorowe życie, więc nie zastanawiam się długo, po prostu robię. Tak samo było z KTS-em, tak samo było z Jordanią czy Arabią Saudyjską. Spotkałem się z Krzyśkiem Stanowskim dwa razy, na pewno nie przyszedłem tutaj dla pieniędzy, a takie głosy tez chodziły. Zresztą dziękuję wszystkim udzielającym się na mediach społecznościowych, którzy komentują moje życie, czasem w niewybredny sposób. Nakręca mnie to i daje mi powera, lubię być pod prądem. Ja lubię pracę, mamy tutaj wspólny cel i chcemy go spełnić.
Jak oceniasz nasze pierwsze spotkanie?
Nie powinno to tak wyglądać. Jak już mieliśmy przegrać, to chociaż nie w takim stosunku bramkowym. Powinniśmy stanąć z tyłu i po prostu dokończyć ten mecz unikając pogromu, po czerwonej kartce nasza sytuacja była już naprawdę bardzo trudna. Może taki zimny prysznic się nam przyda? Schodzimy na ziemię, dwa pięterka w dół i w sobotę jest szansa, aby się zrehabilitować. Zawód piłkarza, czy też kopacza jest o tyle dobry, że już w następnym tygodniu masz szansę się zrehabilitować. Bóg daje nam szansę w sobotę i mam nadzieję, że ją wykorzystamy. Może tak musiało być? Ze Śląskiem też zaczęliśmy sezon od porażki a później zdobywaliśmy medale Mistrzostw Polski. Porażkę bierzemy na siebie, ona boli i to bardzo, ale to jest sport. Szanujemy każdego rywala, wiemy, że oni będą na nas podwójnie zmotywowani, zdajemy sobie z tego sprawę. Musimy to wszystko poukładać w głowie i sobie z tym poradzić. Ja, Bury, Lewczuk, Machal czy Kosa jesteśmy tutaj po to, aby unieść tę presję i pomóc młodszym chłopakom. Nazwiskami tej ligi nie wygramy, to oczywiste, musimy to zrobić jako kolektyw. Z ciekawostek mogę powiedzieć, że po tym meczu byłem tak wkurwiony, że do poniedziałku nie rozmawiałem z żoną.
IV liga będzie cięższa niż poprzedni sezon.
Oczywiście wiem, że wszyscy oczekują od nas wysokich zwycięstw, ale taki liga jest naprawdę wymagająca. Zespoły są dobrze poukładane, kiedy się zamurują to ciężko im coś strzelić. Do pierwszej bramki zawsze będzie ciężko, musimy do każdego meczu i treningu podejść bardzo skoncentrowani - jak trenujesz tak grasz.
Jak wyglądał twój ostatni sezon?
Zaczynaliśmy ligę ze stratą 4 punktów do lidera, na koniec tych punktów przewagi mieliśmy cztery. 23 strzelone bramki, dodatkowo 8 asyst. Trenowaliśmy 3 lub 4 razy w tygodniu, w takich godzinach, że mogłem jeździć do Warszawy, zbierać doświadczenie, występować w roli eksperta, to również było dla mnie ważne. Awans do V ligi osiągnięty, niestety klub przestał istnieć, dlaczego? TO nie jest pytanie do mnie. Grałem w drużynie z Henriquesem czy Miłoszem Przybeckim. Trenował nas trener Broniszewski, mieliśmy fajną ekipę. Najlepsi podpisali nowe kontrakty z innymi klubami, w tym ja z KTS-em a klub przestał istnieć.
W jakiej formie fizycznej jesteś? 23 bramki w poprzednim sezonie to porządny wynik.
Moje dziecko się mnie pytało dlaczego nie cieszę się po bramkach? No po prostu trochę było mi wstyd, jeździć na kolanach kiedy strzelam bramkę na szóstym poziomie rozgrywkowym. Inni piłkarze na co dzień pracowali, ktoś tam mówił, że oglądał mnie w tv a ja miałem celebrować gole w okręgówce? Powiedziałem dziecku, jak to będzie minimum 2 liga, to wtedy będzie czas i miejsce żeby się cieszyć. Jeżeli pytasz o formę, to napastnika rozlicza się z goli. Kiedy one będą, znaczy, że jest forma. Póki co jest forma do ciasta i atak nie wymarzony, a serca. Miejmy nadzieję, że już w sobotę się to zmieni!
Czyli w KTS-ie na kolanach Cię nie zobaczymy?
(śmiech) No szkoda byłoby boiska. Zarówno na Hutniku, jak i na Rembertowie mamy bardzo fajną płytę, obawiam się o murawę, więc nie. Możliwe, że zobaczycie mnie jeżdżącego na dupie, jak kiedyś Mariusz Pawelec. Tak serio, szanuję wszystkich zawodników i każdy poziom, bramka jest bramką, ale ja po prostu nigdy nie przesadzałem z cieszynkami. Cel sobie postawiłem, może go zrealizuję. Jak awansujemy to ewentualnie pojadę na kolanach na jakimś warszawskim klubowym parkiecie (śmiech).
Jakie masz plany i co chciałbyś osiągnąć z KTS-em?
Chciałbym osiągnąć III ligę, chcę wpisać to sobie do CV. Jeżeli tego awansu nie będzie to będzie to nasza osobista porażka. Przy takim składzie personalnym i takich warunkach jakie zapewnia nam klub nie ma miejsca na nic innego niż awans. Tymczasem najbliższa sobota, godzina 14:00 zapraszam serdecznie na nasz mecz na stadionie Hutnika Warszawa. Zapraszam wszystkich kibiców, ale również hejterów, ktoś pokibicuje, ktoś się pośmieje, ktoś pohejtuje, każdy znajdzie coś dla siebie i jedziemy z tym koksem!
Fot. Jakub Grabowski
Daniel Żórawski