Powrót
Maciej Machalski: „Porażka z Ursusem była dla nas bardzo deprymująca”
W rozmowie z naszym rozgrywającym podsumowaliśmy minioną rundę i porozmawialiśmy o jego pozycji na boisku, dorobku indywidualnym oraz przełomowym momencie jesieni. Zapraszamy do lektury!
12/23/2023
•
2 min czytania

Koniec roku to czas podsumowań, jak oceniłbyś rundę jesienną w wykonaniu drużyny?
Na pewno początek był dla nas przeciętny, możliwe, że w głowach nie byliśmy sobie w stanie sprecyzować jak ta IV liga będzie wyglądać. Chociaż padały głosy, że może to być dla nas twarde zderzenie z rzeczywistością, bo nie ukrywajmy V liga była dla nas spacerkiem. Ta liga IV miała być cięższa i zdecydowanie taka była i jest. Myślę jednak, że potrzebowaliśmy tych kilku spotkań, zespół wrócił na właściwe tory i zaczął grać jak w poprzednim roku. Szkoda straconych punktów na początku, ale myślę, że koniec końców z rundy możemy być zadowoleni.
A jaka była to runda dla Ciebie? Wypadłeś w pewnym momencie z pierwszego składu.
Niestety tak było, ale wynikało to z konkretnych powodów. Miałem pewne zobowiązania, które ograniczały moją obecność na treningach. Od początku wiedziałem, że w skutek sytuacji osobistej, będę miał problemy z porannymi treningami, nie zawsze będę na nich mógł być. Była to jednak jasna sytuacja, o której wiedział trener oraz prezes, wspólnie doszliśmy do porozumienia, że spróbujemy, jeżeli to wypali to zostaniemy przy tej konwencji na dłużej. Dwa razy w tygodniu przez jakiś czas trenowałem indywidualnie i był moment, w którym wypadłem ze składu, ale było to po prostu związane z moją sytuacją życiową. Jeżeli chodzi o mnie, to sportowo nie była to najgorsza runda w moim wykonaniu. Wiadomo, że tych bramek mogło być więcej, ale już od października forma była stabilna, a mecze na solidnym poziomie. Zdarzały się wejścia z ławki, dwa trzy mecze, ale nie mam z tym problemu. Drużyna jest na tyle mocna, że również beze mnie sobie radzi. Całościowo oceniam rundę na plus, dołożyłem swoją cegiełkę do wyniku drużyny, klub też wyszedł mi naprzeciw i pomógł dostosować to wszystko do mojej sytuacji osobistej.
Dopytam o wyniki indywidualne, 3 bramki i 5 asyst w lidze, do tego 2 gole w Pucharze Okręgowym – satysfakcjonuje Cię to?
Wiadomo było, że nie będzie tak różowo jak w V lidze, sam się tego spodziewałem, nigdy nie byłem goleadorem, raczej kreowałem grę. Ja się nie przejmuję tymi liczbami, finalnie 5 bramek i 5 asyst, to nie jest zły wynik, raczej czołówka drużyny niż dół. Pozycja numer 10 dała mi perspektywę bycia pod bramką, finalnie brać udział w zdobyciu 10 bramek to nie jest fatalny wynik. Zawsze może być lepiej i zakładałem trochę większy dorobek, jeżeli chodzi o gole ligowe, ale trzeba wziąć pod uwagę również czynniki zewnętrzne, skomplikowaną sytuację osobistą i zmiany pozycji na boisku. Fajnie, że jest tutaj pole do poprawy.
Co zagrało w tej rundzie, z czego jesteś zadowolony?
Chłodniej już podchodzę do pozycji numer 10, lepiej rozumiemy się z trenerem co do mojego miejsca na boisku. Gram w środku pola ale to, że mniej kreuję grę, wynika z tego, że biorę większy udział w pressingu i jestem wyżej, trener jak sam mawia: „bierze to w koszta”.
A co w takim razie nie zagrało?
Początek był slaby, nie oszukujmy się. Trafiliśmy na jak się później okazało lidera ligi, myśleliśmy, że „przejedziemy się” po młodych chłopakach, a tymczasem, niektórzy z nich teraz regularnie grają w I lidze. Wisła ustawiła nas do pionu, wynik był trochę zakłamany, bo nie zasługiwaliśmy na 5:1, nie było aż takiej różnicy klas. Jednak odbiliśmy się od tego młodego zespołu, chyba nie byliśmy na nich przygotowani, co mieli to im wpadało. Następny słabszy moment to mecz w Mszczonowie. Później to zaskoczyło, dotarliśmy się, a skład się ustabilizował, graliśmy 12/13 zawodnikami. Powiedzmy otwarcie, nasz zespół się bardzo zmienił, z poprzedniego sezonu zostało w składzie 5 chłopaków, to jest nowa drużyna. Ten pierwszy miesiąc zajęło nam po prostu poznanie siebie na boisku, swoich dobrych i słabych stron. Po tym pierwszym miesiącu, później praktycznie wszystko wygrywaliśmy. Na początku dostaliśmy obuchem, ale z biegiem czasu pokazaliśmy, że potencjał w tej drużynie jest.
Kto Cię pozytywnie zaskoczył w minionej rundzie, a od kogo powinniśmy wymagać więcej?
Nie będę wskazywał konkretnej osoby, która zawiodła, lub od kogo możemy spodziewać się więcej. Generalnie jako zespół moglibyśmy kreować więcej sytuacji, ale każdy robi co może i na ile może. To nie zaskoczenie, bo chłopaków znałem, ale na pewno Nojmi super wyglądał, miał swoje początkowe kryzysy, ale generalnie ciągnął do przodu ten zespół swoimi ofensywnymi akcjami. Uważam, że dobra zmiana oraz stabilność w naszym zespole przyszła kiedy dołączył do nas Bartek Kalinkowski, jest to solidny piłkarz i bardzo ograny na poziomie centralnym, więc liczyłem, że jako doświadczony chłopak nam pomoże i tak się stało. Zbiegło się, nasz kryzys , przyjście Bartka, to się zazębiło i zespół ruszył do przodu. Jego stabilna i solidna forma zbudowała fundamenty pod nasze wyjście z kryzysu i stworzenie się zespołu.
Jaki moment zapadł Ci najbardziej w pamięć w tym sezonie?
Mam dwa takie momenty. Pierwszy to mecz z Mińskiem Mazowieckim, a kolejny to mecz z Troszynem. To były dwa kluczowe mecze dla tej drużyny, oba wygrane i dzięki temu jesteśmy blisko czołówki. Co by nie mówić, to jeżeli wygralibyśmy odwołany mecz z Ząbkovią - a na to liczyliśmy - bylibyśmy teraz wiceliderem. Co prawda nadal strata byłaby do Wisły duża, ale jednak w przypadku wygranej wskakujemy na drugie miejsce. Kiedy graliśmy spotkanie z Troszynem to w razie porażki, praktycznie tracilibyśmy szansę na awans do III ligi, ale zamiast mieć 12 punktów straty nagle złapaliśmy ich na 6, a potem już poszło. Dlatego te dwa mecze zapadły mi w pamięć, ponieważ porażka odbierała nam szanse, a zwycięstwo włączało do czołówki – oba mecze wygraliśmy.
Kto jest faworytem do awansu obok KTS-u?
Jest to dla mnie niespodzianka, że tak wiele zespołów walczy w tym roku o awans. Mnie zaskoczyła Mszczonowianka, nie obstawiałem, że będą liczyli się w stawce. Mecze w Mszczonowie są bardzo trudne, każdy kto tam jedzie ma problem. Boisko jest bardzo duże, na otwartej przestrzeni. Zawodnicy na co dzień tam trenujący, znają je i wiedzą jak się na takim „lotnisku” gra. Przyjezdni zawsze mają tam problem i my nie byliśmy wyjątkiem. Nam też sprawiało to boisko problemy. Następny faworyt to Wisła Płock, ale tu nie ma zaskoczenia. Uważam jednak, że my w stabilnej formie i takim rozumieniu gry, które nastąpiło po pierwszym słabszym miesiącu liczymy się w grze o awans. Musimy uniknąć błędów z początku sezonu, nie tracić punktów i czekać na potknięcie Wisły. Rundę rozpoczniemy prawdopodobnie zaległym meczem z Ząbkovią, a następnie mamy u siebie zespół z Płocka, jeżeli dobrze zaczniemy i zgarniemy 6 punktów, zacznie się robić ciekawie.
Jakie są widoki na przyszłość? Początek rundy wiosennej będzie na pewno bardzo wymagający.
Będzie wymagający i kluczowy. Musimy zacząć zdobywać punkty z górą, w poprzedniej rundzie udało się wygrać z Mińskiem i Troszynem, ale akurat tak się zbiegło, że podczas naszego początkowego kryzysu graliśmy z czołówką i niestety traciliśmy oczka. Na pewno porażka z Ursusem była dla nas bardzo deprymująca. Jej się nie spodziewaliśmy, ani przed meczem, ani w jego trakcie. Dominowaliśmy na boisku i dostaliśmy dwa gongi, z czego jeden tuż przed przerwą. To był chyba nasz najgorszy moment w tej rundzie. Liczę na to, że tym razem nie będzie już tego negatywnego zaskoczenia na początku. Będzie nam teraz łatwiej w głowach, będziemy optymalnie ustawieni mentalnie i mam nadzieję, że jako drużyna zabierzemy wszystko co się da. Późniejsze mecze również będą istotne, bo mistrzostwa zdobywa się również wygranymi z teoretycznie słabszymi rywalami, ale początek jest dla nas najważniejszy i nie możemy pozwolić sobie na stratę punktów.
Zbliżają się święta, masz jakieś przesłanie dla naszych kibiców?
Chciałbym życzyć wszystkiego dobrego kibicom i sympatykom KTS-u Weszło, abyśmy wszyscy razem w czerwcu mogli świętować awans do III ligi!
Fot. Jakub Grabowski
Rozmawiał Daniel Żórawski