Powrót
Mecz na wodzie, czyli podsumowanie remisu z Pilicą Białobrzegi.
W tę sobotę jedyną rzeczą, która wyglądała gorzej od pogody była tablica wyników. Stan boiska, podobnie jak stan naszej drużyny pozostawiał wiele do życzenia, a remis z ostatnią drużyną w tabeli z pewnością nikogo nie zadowala.
5/18/2025
•
2 min czytania

Po takim rezultacie nie można szukać wymówek, mimo wszystko nie można ukrywać faktu, że stan murawy miał spory wpływ na finalny wynik tego spotkania. Piłka, która zachowywała się całkowicie nieprzewidywalnie na zalanym wodą boisku, zdecydowanie utrudniała pozycyjną grę KTS, polegającą na precyzji, która w takich warunkach była niemożliwa. Mimo to wynik udało się otworzyć już w 5 minucie, kiedy to Bartek Kalinkowski podał do dobrze ustawionego Kacpra Kalisza, który to po dobrym zejściu do środka oddał celny strzał, który minimalnie minął się z bramkarzem gości, wyprowadzając KTS na prowadzenie. Nasza drużyna nie mogła się nim długo cieszyć, bo już w minucie 13 ofensywa Pilicy wyprowadziła skuteczną akcję, która zaskoczyła naszą linię defensywy i doprowadziła do wyrównania.
Emocje na boisku było wyjątkowo napięte, co poskutkowało żółtą kartką dla jednego z zawodników gości już w 20 minucie tego spotkania. 10 minut później po starciu w polu karnym gości na murawie wylądował Ishmael Baidoo, wymagał on natychmiastowej pomocy medycznej i był zmuszony opuścić boisko. Na jego miejsce na boisku zawitał, powracający do składu po kontuzji, Kacper Pietrzyk. Ta połowa nie przyniosła nam więcej piłkarskich doświadczeń, a na trybunach poza ogromnym niedosytem obecna była nadzieja, że po wyjściu z szatni nasz zespół w końcu się obudzi.
Po przerwie największą zmianą na boisku było drastyczne pogorszenie się pogody. Obfity deszcz sprawił, że boisko, które już przed rozpoczęciem spotkania wyglądało nie najlepiej, całkowicie przestało nadawać się do użytku. Mimo dużego zaangażowania naszej drużyny, warunki atmosferyczne znacząco utrudniły próby odwrócenia wyniku przez KTS. W minucie 52 dobrą okazję miał Ivan Orlov, który znalazł się w bardzo dogodnej pozycji do strzelenia bramki, niestety jego uderzenie minimalnie minęło się z prawym słupkiem. 5 minut później kolejny z zawodników gości został ukarany żółtą kartką, a chwilę potem, żółty kartoniki obejrzał również Kacper Pietrzyk.
W naszej drużynie doszło również do zmiany, Bartek Kalinkowski opuścił boisko, a na jego miejsce pojawił się Bartek Urbański. W minucie 68 ponownie KTS mógł przez chwilę cieszyć się prowadzeniem, po świetnym podaniu Pawłowskiego do strzału akrobatycznie złożył się Ivan Orlov, widowiskowo umieszczając piłkę w siatce. Chwilę po tym opuścił on jednak boisko, ustępując miejsca Emmanuelowi Obiemu. Minuta 82 przyniosła nam kolejne wyrównanie. Po rzucie rożnym zamieszanie w naszym polu karnym wykorzystał Pablo Paduk, po raz drugi zapisując się na liście strzelców i jednocześnie ją zamykając. KTS absolutnie nie pasował taki wynik i za wszelką cenę próbował go zmienić, próby te jednak nie poskutkowały zmianą wyniku, a jedynie 3 żółtymi kartkami. Jedna trafiła do jednego z zawodników z Pilicy, a pozostałe dwie do Karola Stefańskiego i Jakuba Świątka. Spotkanie to zakończyło się rezultatem 2 do 2, wynikiem, którego chyba nikt się nie spodziewał.
Po zeszłotygodniowym remisie 2:2 z pierwszą drużyną w tabeli, taki sam wynik widniał po 90 minutach meczu z zespołem, który tę samą tabelę zamyka. Dwa zespoły na zupełnie innych poziomach i dwa identyczne wyniki to kolejny dowód największego problemu KTS w tej rundzie – braku regularności. Podział punktów z takim przeciwnikiem to rezultat całkowicie niedopuszczalny, mimo to nie można rozpamiętywać przeszłości, a skupić się na przygotowaniu do przyszłotygodniowego wyjazdu do Mszczonowa.
Bartosz Niewiatowski
Fot.: Piotr Kucza/400mm.pl