Powrót
Poszło jak z płatka. KTS Weszło wygrywa z Ożarowianką Ożarów Mazowiecki 9:1!
Podopieczni Piotra Kobiereckiego bez problemu zameldowali się w finale Okręgowego Pucharu Polski
10/20/2022
•
2 min czytania

Półfinał Okręgowego Pucharu Polski? Jeszcze wczoraj rano brzmiało to dość poważnie. Ponadto przed meczem usłyszeliśmy sporo zapowiedzi, że Ożarowianka powalczy, że jej zawodnicy dadzą z siebie wszystko, że będą chcieli sprawić niespodziankę. Ale na zapowiedziach się skończyło. KTS wczoraj wygrał gładko. Ba, spuścił swoim rywalom sromotny wpierdziel i pewnym krokiem wszedł do finału.
– Trener ostrzegał nas przed meczem. Wspominał o najmocniejszych punktach rywala, ale z całym szacunkiem do przeciwnika - znamy swoją wartość. Nie możemy się obawiać takich drużyn – powiedział Maciej Świdzikowski.
I rzeczywiście. Nie obawiali się.
– Trudno było cokolwiek stworzyć, Weszło jest dużo lepszym zespołem i było bardzo dobrze zorganizowane. Nasi zawodnicy robili, co mogli, ale to była przepaść. Może ludzie z zarządu myślą inaczej, ale my, kibice, spodziewaliśmy się tego. Wynik był oczywisty. Jako duży sukces traktujemy strzelenie jednej bramki – mówił jeden z kibiców drużyny Ożarowianki.
Odmienne podejście do meczu miał Fabien Luvale. Wczoraj nie starczył mu bowiem jeden, debiutancki gol. Strzelił dwa. Co ciekawe, pierwszego z nich nasz nie najwyższy zawodnik zdobył… głową. Potem nasz pomocnik robił z rywalem, co tylko chciał. Wyglądał po prostu jak piłkarz z PlayStation. Potrafił z łatwością zwieść bramkarza rywali, czy kilkukrotnie założyć przeciwnikom siatkę. Dorzucił też dwie asysty, obydwie nader urodziwe. Szczególnie druga, kiedy to przyjął piłkę kierunkowo niczym Dennis Bergkamp i oddał do Patryka Jakubczyka.
Z tego wszystkiego Luvale zapragnął hat-tricka. I nawet był go bardzo blisko. Pech chciał, że w jednej z akcji aż dwa razy uprzedziło go obramowanie bramki. Najpierw przyfanzolił w słupek, by zaraz później posłać podkręconą piłkę w poprzeczkę. – Miał w tamtej akcji trochę pecha, ale i tak pokazał, że drzemie w nim ogromny potencjał. Zagrał dzisiaj super. Życzę mu, żeby tak grał i strzelał co mecz! – powiedział po meczu Bartłomiej Urbański.
Jednak „Urbi” nie był jedyną osobą, która rozpływała się nad grą naszej perełki.
– To bardzo dobry zawodnik. Na pewno będą się nim interesować zespoły z wyższych lig. Mój kolega, który kiedyś grał w pierwszej i drugiej lidze, też powiedział, że Luvale ma papiery na duże granie – opowiadał jeden z kibiców Ożarowianki.
– Dla mnie to jest kozak. Fajnie dzisiaj śmigał. Był zajebisty. Musiał ostro trenować, że aż tak potrafi zapierdalać. Widziałem, jak się porusza po boisku… Stawiam na niego wszystkie pieniądze. Kosecki przy nim to jest mały pikuś! – ocenił za to spiker Ożarowianki, Mariusz Kaczmarczyk.
Ale dobra, już starczy o Fabienie, bo jeszcze obije mu sodówka. Na dodatek sam Kuba Kosecki może się obrazić… Swoją drogą to „Kosa” też wczoraj strzelił. Tym razem wreszcie został obsłużony upragnionym podaniem otwierającym. Jego autorem był wspomniany Patryk Jakubczyk.
Patryk Jakubczyk, który – choć wszedł na boisko w drugiej połowie – miał bezpośredni udział przy trzech bramkach Weszło. Ostatnia była wyjątkowej urody. Skrzydłowy przerzucił sobie piłkę z nogi na nogę i uderzył z woleja. Cała akcja na kilometr pachniała brazylianą. Aż chciało się krzyknąć z trybun: „Joga Bonito!”
W mniej spektakularny – ale dalej bardzo skuteczny sposób – strzelała reszta Weszlaków. Choćby Maciej Świdzikowski, z którego przykład mógłby brać niejeden napastnik. Nasz stoper pewnie wyskoczył do dośrodkowania z rzutu rożnego i – jak to już ma w zwyczaju – załadował piłkę ze łba prosto do siatki.
– Dzisiaj było też kilka okazji na drugą bramkę. Raz nawet uderzyłem w poprzeczkę. Bardzo się cieszę, że dochodzę do wielu sytuacji, ale czasami nie da się wykorzystać ich wszystkich. Jednak i tak chce strzelić gola za każdym razem, kiedy tylko wchodzę w pole karne przeciwnika – wyjaśniał Świdzikowski.
Z taką samą myślą na boisko wybiega Daniel Ciechański. Kapitan Weszło wczoraj dwukrotnie pokonał golkipera rywala. Na listę strzelców pragnął wpisać się także Marcin Bochenek, ale przeszkodził mu w tym słupek. Nie można zapominać natomiast, że to właśnie „Bochen” posłał w szesnastkę dośrodkowanie, po którym padła czwarta bramka dla KTS-u. A zdobył ją… obrońca Ożarowianki.
– Już po trzeciej bramce chłopaki całkowicie odpuścili. Zeszło z nich powietrze. Z taką grą nie mieliśmy szans na nic więcej – powiedział miejscowy spiker.
Trudno się nie zgodzić, bo późniejsze ataki ekipy z Ożarowa można było policzyć na palcach jednej dłoni. Co prawda udało im się znaleźć drogę do naszej bramki po uderzeniu szczupakiem Dawida Jankiewicza, ale ostatecznie oddali tylko dwa, może trzy groźne strzały. Niemniej na początku meczu chcieli grać odważnie, lecz jak wytłumaczył później Bartek Urbański: – Dla nas to było dobre, bo przy pierwszej lepszej stracie przeciwnika mieliśmy krótszą drogę do bramki. Do tego doszedł dobry pressing i jakość z naszej strony, więc wszystko wyszło fajnie.
– Między formacjami zostawiali nam dużo wolnej przestrzeni, co wiele razy wykorzystywaliśmy. Taka ofensywna gra była przeciwko nam raczej nie była zbyt dobrym pomysłem. Tym bardziej że od początku graliśmy wysoko i każdy z nas wniósł na boisko coś dobrego – dodał Maciej Świdzikowski.
– Dzisiaj wyszło, jak wyszło. Taka jest piłka. I tak wierzyłem, wierzę i będę wierzyć w ten klub całym sercem, bo jesteśmy w nim razem z żoną od ponad 15 lat. Wiadomo, przewidywaliśmy, że ten mecz będzie trudny, nawet bardzo. No ale nie spodziewaliśmy się takiego pogromu… – podsumował za to spiker Ożarowianki.
Ożarowianka Ożarów Mazowiecki – KTS Weszło 1:9
Jankiewicz 62’ – Luvale 6’ i 66’, Ciechański 17’ i 20’, bramka samobójcza 26’, Świdzikowski 32’, Jakubczyk 73’ i 90’, Kosecki 81’
Skład KTS-u:
Marcinkowski – Bochenek, Burkhardt, Świdzikowski, Bella – Urbański, Machalski, Neuman, Luvale, Kosecki – Ciechański
Na boisko weszli:
Grabowski (w 26’ za Machalskiego)
Boruń (w 46’ za Urbańskiego)
Rałowiec (w 53’ za Bochenka)
Świątek (w 53’ za Neumana)
Jakubczyk (w 53’ za Ciechańskiego)
Dziubek (w 60’ za Burkhardta)
Fot. Adam Zoszak
KACPER ZIELIŃSKI
Chcesz dodatkowo wesprzeć KTS Weszło? Możesz to zrobić tutaj.