Powrót
Powrót na dobre tory, czyli podsumowanie starcia z Talentem Warszawa.
W końcu KTS odblokował się po złym początku rundy wiosennej i zrobił to, co nasza drużyna robi najlepiej – pokazał dominacje na boisku, zabrał przeciwnikom jakiekolwiek szanse na zwycięstwo i pewnie dopisał na swoje konto ważne 3 punkty.
3/23/2025
•
2 min czytania

Zarówno wynik, jak i gra naszych zawodników w końcu zaczęły wyglądać tak, jak powinny. Od samego początku spotkania KTS pokazywał, kto zasługuje na zwycięstwo, już w pierwszej minucie zawodnicy gości z trudnością musieli wybijać piłkę z linii bramkowej. Następnie obie drużyny ewidentnie próbowały wyczuć przeciwnika i zobaczyć na ile mogą sobie pozwolić. Gra przez to nieco zwolniła, emocje na trybunach opadły i wtedy właśnie KTS się rozkręcił.
Najpierw ciekawy strzał Kalisza, niestety minimalnie niecelny, chwile potem Pawłowski spektakularnie odebrał piłkę gościom i po krótkim rajdzie podał do Obiego, który koncertowo zmarnował te bardzo dobrą sytuację. Mógłby po tej akcji pozostać spory niedosyt, gdyby nie fakt, że już kilkadziesiąt sekund później padła świetna bramka dla KTS. Atak ten zapoczątkował Michał Zwierz, po chwili podał do ustawionego nieco wyżej Ishmaela Baidoo, który to wbiegł z piłką w pole karne, a następnie dośrodkował do wbiegającego Kacpra Kalisza. Ten, pewnie skończył tę akcję, otwierając wynik i wysuwając KTS na prowadzenie. Nasza drużyna nie zamierzała jednak zwalniać, chwilę później kolejny dobry strzał oddał Bartek Urbański, a nasi przeciwnicy ewidentnie zaczęli się gubić. Świadczyć o tym mogła, chociażby podwójna zmiana w minucie 36, takie decyzje sztabu trenerskiego zdecydowanie nie są codziennością w piłce seniorskiej.
Druga połowa, podobnie jak pierwsza, zaczęła się powoli. W przerwie z powodu urazu doszło do zmiany, Michała Zwierza zastąpił powracający po kontuzji Fabien Luvale. 10 minut później boisko opuścił również Baidoo, ustępując Koterwasowi. W minucie 64 okazało się, że Luvale pośpieszył się z powrotem do gry, ponieważ jego uraz się odnowił i niestety wrócił na ławkę. Na jego miejsce pojawił się, również wracający po kontuzji, Ivan Orlov, który okazał się bohaterem tego spotkania. Zaledwie 2 minuty po jego pojawieniu się na murawie, groźną akcję zainicjował Damian Pawłowski, genialnie odbierając piłkę mniej więcej w połowie boiska, szybko napędził atak naszej drużyny, a następnie podał do dobrze ustawiającego się Orlova, który bez problemu wykorzystał tę sytuację, podwyższając prowadzenie KTS.
Ivanowi jedna bramka jednak niewystarczała i już w minucie 76, po rzucie rożnym wykonanym przez Kacpra Kalisza, wzorowo uderzył głową, zdobywając drugie trafienie i odbierając resztki nadziei przyjezdnym rywalom. W minucie 80 boisko opuścił Obi, a na jego miejsce na murawę wybiegł Kacper Gzieło. Nasi piłkarze jednak nie zwalniali. W ostatniej minucie regulaminowego czasu gry padła kolejna bramka. Akcję zaczął Jakub Świątek, który rozpoczął kontratak i z piłką przy nodze przebiegł pół boiska, następnie podał do Ivana Orlova, który to oddał celny strzał, prawie zdobywając hattricka, niestety jednak bramkarz go obronił, niestety odbita piłka trafiła wprost pod nogi dobrze ustawionego Kalisza, a ten nie miał prawa się pomylić i jako drugi w tym spotkaniu zdobył dublet.
Właśnie takiego zwycięstwa potrzebowała nasza drużyna. Pewny rezultat po całym meczu dobrej gry. W końcu nie zabrakło ciekawych rozwiązań rozprowadzania akcji, nie zabrakło też odwagi i determinacji, by przerwać złą passę. Udało się dopisać ważne 3 punkty na nasze konto, miejmy nadzieje, że to początek nowego rozdziału tej rundy, rozdziału, w którym komplet oczek będzie dodawany do bilansu naszej drużyny co tydzień.
Bartosz Niewiatowski
Fot.: Piotr Kucza/400mm.pl