Powrót

Przedstawiamy rozmowę z pierwszym kandydatem

Od dzisiaj do piątku będziemy codziennie przedstawiać rozmowę z jednym kandydatem na dyrektora sportowego KTS Weszło. Od niedzieli będzie można głosować na wybranego przez siebie kandydata.

5/24/2022

2 min czytania

Przedstawiamy rozmowę z pierwszym kandydatem

1. Opisz w kilku zdaniach kim jesteś i czym się na co dzień zajmujesz.

Mam 36 lat, od urodzenia mieszkam w Warszawie. Od dziecka jestem zaangażowany w sport, głównie w piłkę nożną. Zawodowo pracuję od 16 lat w europejskim koncernie finansowym, dokładnie zajmuję się doradztwem biznesowo-majątkowym i od 2015 roku jestem w tej firmie na stanowisku dyrektora okręgu. Dało mi to niewątpliwie wiele umiejętności i doświadczenia, które będę mógł wykorzystać, pełniąc funkcję dyrektora sportowego. Prywatnie realizuję się jako ojciec. Mam nadzieję, że w przyszłości będę mógł powiedzieć, że jestem ojcem dwóch piłkarzy. Na razie jeden ma 10 lat, drugi 6. Jeszcze nie do końca przejawiają taki talent, jaki bym sobie życzył, ale może wyrośnie z nich przyszłość KTS-u. Do tego od 4 lat, w zasadzie od pierwszych castingów, jestem częścią drużyny KTS-u. To też jest moim zdaniem wartość dodana, bo znam ten projekt, ten klub i tych ludzi już od dłuższego czasu. Sądzę, że przez te kilka lat zbudowałem pewien autorytet wobec mojej osoby, co niewątpliwie też będzie istotne przy współpracy z zespołem czy zarządem, lub też przy przekonywaniu nowych osób, by dołączyły do tego projektu.

2. Dlaczego chcesz zostać dyrektorem sportowym?

Chciałbym się tutaj dalej realizować. Jeżeli chodzi o moją przygodę sportową, to powoli zbliża się ona do końca ze względu na wiek, a także coraz większe wymagania wobec zawodników. Jeżeli chcemy awansować rok po roku, to nie ma tutaj miejsca na sentymenty, trzeba podnosić poprzeczkę. Moja poprzeczka nie będzie w stanie rosnąć tak szybko jak wymagania, więc powoli będę wieszał buty na kołku. Bardzo wierzę jednak w ten projekt, więc nie chciałbym się z nim rozstawać. Sądzę, że moje umiejętności i doświadczenie mogę wykorzystać do dalszej współpracy z KTS-em.

3. Jakie cechy powinien mieć dyrektor sportowy KTS Weszło?

Na pewno powinna być to osoba, która zna środowisko piłkarskie, zna piłkarską szatnię i powinna znać też specyfikę niższych lig. Taki dyrektor sportowy, który kojarzy się z klubami Ekstraklasy czy I lub II ligi to jest jednak trochę inna rola niż ta, której doświadczamy na poziomie V i IV ligi. Środowisko niższych lig jest podobne, aczkolwiek specyficzne, tak samo zawodnicy, którzy łączą tą zabawę w piłkarza z innymi sprawami zawodowymi - trzeba to zrozumieć i umieć się w tym odnaleźć. Trzeba umieć porozmawiać z takim zawodnikiem. Płynnie przechodzimy do drugiej, moim zdaniem bardzo ważnej cechy dyrektora sportowego, czyli umiejętności interpersonalnych. Piłkarze to są ludzie i mogą mieć różne podejście do sportu i swoich obowiązków. Trzeba umieć ich zmotywować i zbudować szatnię pod kątem charakterów. Nie zawsze chodzi tylko o umiejętności piłkarskie, ale też o to, kto jakim jest człowiekiem i jak się odnajdzie w klubie. Umiejętności interpersonalne pomagają też w zwykłych negocjacjach. W tym, aby przekonać daną osobę, że warto zaangażować się w nasz projekt, a nie w inny. Wiadomo, że dużą rolę odgrywają pieniądze, ale wiele osób jest gotowych zrezygnować z większych pieniędzy, by zyskać dobrą atmosferę czy możliwości rozwoju. Jeśli już rozmawiamy o negocjacjach, to trzeba mieć też podejście analityczne do takich kwestii jak wartość zawodnika w porównaniu do jego umiejętności albo do wartości, które przyniesie do klubu.

4. Dlaczego to na ciebie powinienem oddać głos?

Uważam, że każdy sam zadecyduje na kogo odda głos. Bardzo bym sobie życzył, żeby ten głos, czyli tak naprawdę oznaka zaufania, została przypisana mojej osobie. W pozostałych pytaniach bardziej można znaleźć odpowiedź na pytanie dlaczego ja, a nie inny kandydat. Natomiast sądzę, że moją przewagą nad innymi kandydatami jest bycie w tym projekcie od wielu lat. Znam niższe ligi, znam wielu innych piłkarzy, również takich, którzy grali na nieco wyższym poziomie. Uważam, że jestem osobą lubianą i poważaną, co niewątpliwie będzie miało znaczenie przy pełnieniu funkcji dyrektora sportowego.

5. Czy masz jakiekolwiek doświadczenie na zbliżonym stanowisku, a jeśli tak, to jakie?

Mam doświadczenie na stanowisku dyrektorskim. Co prawda jest to branża finansowa, ale w swojej codziennej pracy dostrzegam wiele podobnych czynników, które występują również w klubie piłkarskim. Trzeba umieć zarządzać różnymi charakterami, różnymi jednostkami, trzeba umieć się z tymi osobami dogadać, trzeba umieć wydawać różnego rodzaju polecenia, a później kontrolować wykonanie tych poleceń, podejmować decyzje, często godzić różne interesy i różne sprzeczne charaktery, tak aby całościowo realizować plany i cele kwartał po kwartale, rok po roku. Uważam, że w klubie piłkarskim jest bardzo podobnie. Mając to doświadczenie z mojej codziennej pracy, a do tego doświadczenie z życia klubów piłkarskich i szatni, mogę to połączyć z dużą korzyścią dla KTS-u.

6. Jakie są twoje dotychczasowe związki z futbolem?

Od 4 lat gram czynnie w KTS-ie. Jak byłem młodym zawodnikiem i wierzyłem, że zrobię karierę, to byłem związany z Drukarzem Warszawa, gdzie co ciekawe w juniorach trenowałem razem z naszym obecnym trenerem Oskarem Śliwowskim. Później przeszedłem do GKP Targówek i tam wchodziłem do drużyny seniorskiej w wieku 18-19 lat. Skoro jednak mając 19 lat jeszcze byłem na wysokim poziomie, w klubie z Ekstraklasy, a trzeba pamiętać, że wtedy realia polskiej piłki wyglądały trochę inaczej, to nadzieje na zrobienie kariery piłkarskiej szybko ze mnie uleciały. Stwierdziłem, że raczej będę musiał się skoncentrować na innej karierze, dlatego poszedłem na studia dzienne. To automatycznie wpływało na ograniczone możliwości treningów.

Miałem taki epizod wakacyjny, gdy pojechałem jako student do Wielkiej Brytanii, żeby sobie zarobić. Tam całkowicie przypadkiem trafiłem na testy do drużyny z najwyższego poziomu w Irlandii Północnej. Te testy przeszedłem, zaproponowano mi pozostanie w tym kraju i podpisanie kontraktu. Oczywiście ten kontrakt miał być dla młodego perspektywicznego zawodnika, a nie członka pierwszej jedenastki, więc mimo tej propozycji nie zdecydowałem się na to. Być może dlatego, że byłem młody i bałem się zaryzykować. Chociaż nie żałuję, po powrocie do Polski zacząłem pracę w niemieckiej firmie, w której pracuję obecnie i rozwijałem tę karierę kosztem piłkarskiej. Krok po kroku jeszcze przez kilka lat grałem na poziomie niższych lig -  czwartej, okręgowej oraz A klasy. Kiedy urodził mi się pierwszy syn stwierdziłem, że wolę ten czas poświęcić rodzinie niż na treningi. Na pewien czas zawiesiłem swoją karierę, którą odwiesiłem dopiero dla KTS-u Weszło.

Pamiętam, że gdy jeszcze grałem w piłkę, gdy był ten czas jak miałem 23-24 lata, wtedy pierwszy raz na stronie Weszlo.com Krzysztof Stanowski napisał o tych planach utworzenia klubu. Bardzo spodobała mi się ta perspektywa połącznia zabawy z fajnym projektem. Niestety przez kolejne osiem lat nic w tym kierunku nie ruszyło, a ja przestałem grać. Kiedy jednak pojawiły się pierwsze zaproszenia na castingi, stwierdziłem, że muszę jeszcze raz spróbować zagrać w piłkę. Mimo że miałem sporą nadwagę, udało mi się przejść te castingi i do tej pory być w drużynie.

7. Jak należy budować kadrę pierwszego zespołu na poziomie piątej ligi?

Kadra pierwszego zespołu zarówno na wyższych poziomach, jak i w niższych ligach, moim zdaniem powinna być budowana na zasadzie mieszanki doświadczenia z młodością. Nie jestem zwolennikiem tego, aby grali tylko starsi zawodnicy. Nie jestem także zwolennikiem budowania zespołów, które są oparte tylko na młodych zawodnikach czy wychowankach. Wiadomo wszystko ma swoje plusy i minusy, natomiast jeśli chcemy awansować rok po roku, chcemy by ten klub wygrywał ligę, to niezbędne jest to, aby w szatni było trochę postaci z większym doświadczeniem, które mają charyzmę i które są w stanie zapanować nad frywolnym podejściem młodych, utalentowanych piłkarzy. Oczywiście młodzi też są nam potrzebni, nie tylko ze względu na przepisy o młodzieżowcu, ale także aby klub mógł się rozwijać i myśleć długoterminowo, także nad zyskami z transferów. Na ten moment mamy i z tego co słyszałem będziemy mieć tylko pierwszą drużynę, nie będziemy mieć zespołu rezerw, więc tak to powinno wyglądać. Powinna być to mieszanka, natomiast w momencie, gdy pojawi się drugi zespół, można będzie myśleć, aby młodszych zawodników było trochę więcej. Z tego powodu, że młodszy zawodnik potrzebuje się ogrywać, mieć minuty na boisku, aby się rozwijać. Natomiast jeśli jest tylko pierwszy zespół, wynik też odgrywa rolę i wtedy dla takiego młodego zawodnika może zabraknąć minut na boisku. Zespół musi być kolektywem, to nie może być zbieranina samych indywidualności, nawet najwyżej próby, bo to nie zagra.

Jeżeli jest chemia między drużyną, atmosfera wspólnego celu i wszyscy pchają wózek w jednym kierunku, to nawet jeżeli byśmy sobie rozłożyli na czynniki pierwsze każdego zawodnika i suma tych czynników byłaby niższa od konkurencji, i tak jesteśmy w stanie osiągnąć dużo więcej.

8. Kto powinien być ważniejszy w klubie: dyrektor sportowy czy trener?

To powinna być współpraca. Jeżeli mamy odpowiedzieć sobie na pytanie, kto powinien być czyim przełożonym, to oczywistym jest dla mnie, że dyrektor sportowy powinien być przełożonym trenera, a nie na odwrót. Natomiast oczywiście współpraca musi być z dwóch stron. Nie wyobrażam sobie, aby wyglądało to jak w niektórych klubach polskiej Ekstraklasy, że dyrektor sportowy robi swoje, a trener swoje, jest to dla mnie abstrakcją. Trener jest zatrudniony po to, aby wykreować styl gry drużyny i osiągać wyniki na boisku, aby zawodnicy się rozwijali, a drużyna osiągała swoje cele. Dyrektor sportowy ma zapewnić trenerowi odpowiednie warunki, aby mógł te cele realizować. Co oznacza, że jeśli trener informuje, że potrzebuje kolejnego skrzydłowego albo napastnika, to dyrektor sportowy powinien takiego zawodnika o konkretnych walorach dostarczyć, a nie przyprowadzić przykładowo kolejnego obrońcę lub defensywnego pomocnika. Logiczne, że trener nie powinien sam zadecydować, który napastnik ma to być, może jedynie kogoś zarekomendować. Ostateczna decyzja powinna należeć do dyrektora sportowego, który też zna możliwości finansowe klubu oraz plan długofalowy, a także wie jak wygląda kwestia pozostałych zawodników i może wybrać odpowiedniego kandydata, którego proponuje trenerowi, a potem wspólnie mogą zdecydować, czy wszystko im odpowiada.

9. Jak bardzo jesteś w stanie zaangażować się w projekt KTS Weszło?

Jestem w stanie bardzo zaangażować się w ten projekt. Myślę, że w pełni, zwłaszcza, że od dawna jestem w niego zaangażowany, więc nie wiąże się to z żadną reorganizacją życia prywatnego czy zawodowego. Jestem w tym klubie, uczestniczę w życiu szatni czy prywatnych rozmowach. Uważam, że jest to tylko kwestia delikatnej zmiany obowiązków.

10. Jakie są na dziś największe potrzeby KTS Weszło?

Na pewno musimy pomyśleć o tym, aby zespół był konkurencyjny na tle wyższych lig, nie tylko piątej. Uważam, że zawsze powinniśmy celować w jeden poziom wyżej. Jeżeli będziemy w piątej lidze to powinniśmy mieć zespół porównywalny do czołówki czwartej ligi. Wtedy tak naprawdę możemy zawsze osiągać nasze cele. Jeśli celujemy wyżej, to nawet jeśli osiągniemy 80% tego co chcemy, to i tak wystarczy to na poziom danej ligi. Odpowiadając na pytanie uważam, że powinniśmy zwiększyć głębie naszego składu, zwiększyć rywalizację w naszej drużynie, jakość zawodników na ławce rezerwowych, tak abyśmy mogli zawsze mieć jakościowe zastępstwo dla jakiejś absencji czy kontuzji którego z podstawowych zawodników. Idealnym scenariuszem byłoby mieć po dwóch równorzędnych zawodników na każdej pozycji. To może być na ten moment trudne do osiągnięcia, ale w tym kierunku powinniśmy zmierzać. Priorytetowe w tym momencie jest wzmocnienie boków, zarówno obrony, jak i pomocy. To jest moje spostrzeżenie zarówno z treningów, jak i z boiska. Potrzebujemy mieć więcej wartości od bocznych pomocników, więcej goli i asyst.

11. Gdybyś mógł pozyskać piłkarza na jedną pozycję, to na jaką?

Nie odpowiem na pytanie o konkretną pozycję i jednego piłkarza, bo nie w ten sposób buduje się zespół. Wynik drużyny nie zależy od jednego piłkarza. Jeden może mieć większy wpływ na drużynę niż pozostali, ale koniec końców to cała jedenastka biega po boisku. W jednym meczu jeden zawodnik może lepiej zagrać, ale w innym może zagrać słabiej. Nawet największa gwiazda drużyny może mieć gorszy moment, a wtedy ważne jest to, aby reszta drużyny czuła się tak samo ważna, tak samo potrzebna i żeby całym zespołem osiągać sukces.


Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.