Powrót
Przegrana na własne życzenie, czyli podsumowanie wyjazdowego starcia z Makowianką Maków Mazowiecki.
Ten mecz oglądało się równie ciężko, co się go opisuje. Nudna, nieskuteczna gra po obu stronach, niepotrzebnie zwiększające napięcie decyzje sędziego i przede wszystkim niedocenienie przeciwnika. 3 punkty zostają w Makowie, a dystans do miejsc dających awans się zwiększa.
11/10/2024
•
2 min czytania
Pierwsza połowa tego spotkania była zdecydowanie najgorszą w wykonaniu KTS w tym sezonie. Brak jakiegokolwiek pomysłu na grę i atak za atakiem, które kończyły się na niczym, sprawiały, że wśród naszych zawodników widoczna była duża frustracja. Niestety poskutkowało to głupim faulem Smirnova, za który otrzymał żółtą kartkę, co miało w późniejszej części spotkania przynieść poważne konsekwencje. Można mieć pretensje do sędziego, szczególnie o tę kartkę, Jewgen wyskoczył do piłki i przy lądowaniu jego ręka znalazła się na ramieniu napastnika gości, który sprytnie wykorzystał kontakt i poleciał na ziemie. Zdecydowanie nikt nie mógłby mieć pretensji, gdyby sędzia odgwizdał wolny, nie zapisując do swojego notatnika nazwiska naszego stopera. Zupełnie inna sytuacja miała miejsce już w doliczonym czasie pierwszej połowy, kiedy to żółtą kartką został ukarany Kacper Gzieło, tym razem zupełnie zasłużenie, niepotrzebnie użył rąk do zatrzymania gracza gospodarzy.
Również druga połowa nie przyniosła nam wiele wrażeń, a przynajmniej tych pozytywnych. Już w minucie 47 żółtą kartkę otrzymał nasz kapitan, Bartłomiej Kalinkowski. Widać było dużą nerwowość na boisku, nasi zawodnicy zdecydowanie chcieli zmienić wynik tego spotkania, jednak linia defensywy gospodarzy działała bez zarzutu. W minucie 64 sztab trenerski postanowił wpuścić na boisko nieco świeżej energii, na ławce usiadł Mikołaj Neuman, a zastąpił go Ishmael Baidoo. Losy spotkania odwróciły się w minucie 68, kiedy to ponownie wyskakujący do piłki Jewgen Smirnov, zupełnie niecelowo wylądował na nodze zawodnika gospodarzy. Kolejna żółta kartka, a w rezultacie czerwona, była decyzją conajmniej kontrowersyjną. Smirnov w żaden sposób nie ingerował w tor spadania napastnika z Makowa, nie miał również żadnej innej możliwości wylądowania na ziemi. Można było się zdziwić, słysząc gwizdek w tej sytuacji, jednak rozpaczliwy krzyk poszkodowanego piłkarza miał na tyle duży wpływ na decyzję sędziego, że bezpowrotnie zmienił on losy tego spotkania. Ta decyzja była równie szokująca dla naszego napastnika, Jakuba Wójcickiego, który wyraźnie się z nią nie zgodził, jednak sędzia natychmiast urwał dyskusję, próbując upewnić się przy własnej decyzji i jemu również pokazał żółty kartonik. Arbiter nie zamierzał uspokajać spotkania, bo już w minucie 73 dośrodkowana piłka uderzyła w rękę Skowrona, który niestety znajdował się w polu karnym. Pan Wróbel bez wahania wskazał na 11 metr, co wywołało ogromne zdziwienie u naszych graczy, a szczególnie u winnego całego zamieszania Skowrona, którego ręka, zdecydowanie naturalnie ułożona była mocno przyciśnięta do jego ciała. Nie warto jednak obwiniać prowadzącego to spotkanie sędziego, takie sytuacje zawsze są ciężkie do oceny, może doczekamy się czasów, w których nawet w IV lidze, wszystkie tego typu wątpliwości będzie mógł ocenić system wideoweryfikacji. Rzut karny pewnie wykorzystał Kacper Małkiewicz, otwierając wynik tego spotkania. Reakcją na to trafienie miało być wejście na boisko Ivana Orlova. Zastąpił on Kubę Wójcickiego, jednak nawet dodatkowy napastnik nic nie zmienił w końcowym wyniku. Sędzia sięgał w tym spotkaniu do kieszeni jeszcze trzykrotnie, dwa razy zostali ukarani zawodnicy gospodarzy, żółty kartonik obejrzał również Bartosz Olszewski. Mecz zakończył się wynikiem 1 do 0.
Porażka ze znacznie niżej notowanym przeciwnikiem zdecydowanie zabolała każdego związanego z KTS Weszło. Można szukać wymówek, jednak trzeba powiedzieć jedno, z takimi przeciwnikami nasza drużyna powinna wygrywać pomimo wszelkich niedogodności. Bardzo słabe spotkanie w wykonaniu naszych zawodników. Aktualnie tracimy 5 punktów do znajdującej się na 3 miejscu Mazovii Mińsk Mazowiecki, a także 6 do vice-lidera KS CK Troszyn. O dystansie dzielącym nas od Ząbkovii nie warto wspominać. KTS ponownie zapadł w sen, z którego mieliśmy nadzieję, że wybudził się po ostatnim spotkaniu. Godna wspomnienia jest patriotyczna oprawa miejscowych kibiców, upamiętniająca odzyskanie zbliżające się Święto Niepodległości, a także odśpiewany wspólnie hymn narodowy. Warto chwalić takie inicjatywy na polskich stadionach.
Bartosz Niewiatowski
MARCIN SELERSKI/400mm.pl