Powrót

Stanowski po meczach KTS (kolejka 1)

Trwało to wprawdzie dłużej niż słynne, sobotnie 16 sekund Marcina Najmana w starciu z Andrzejem Fonfarą, ale pewne podobieństwa dostrzec jak najbardziej można: też pierwsi wyprowadziliśmy cios i też później byliśmy bici, zwijając się w pozycji embrionalnej.

8/6/2023

2 min czytania

Stanowski po meczach KTS (kolejka 1)

Jakby się w ogóle zabrać za tekst o tym meczu… Można byłoby pójść w wymówki, tak byłoby najłatwiej, więc rzeczywiście: najpierw pójdźmy na łatwiznę. No nie za fajnie ułożył się dla nas terminarz ligowy, bo rezerwy Wisły akurat w Płocku, akurat w pierwszej kolejce oznaczały, że „zrzuceni” na nas zostaną piłkarze pierwszej drużyny. Później już - w kolejnych seriach spotkań - nie byłoby to takie oczywiste, bo i regulamin, i dynamika rozgrywek, i jakieś urazy czy zawieszenia w pierwszym zespole. A tak, zagraliśmy niby z Wisłą II Płock, ale nie tak zupełnie do końca. To jest w ogóle coś, nad czym od dawna się zastanawiam: przecież na przykład w Hiszpanii regulaminy są skonstruowane zupełnie inaczej. Nie jest tam tak, że gdy np. Ansu Fati zagra tylko dziesięć minut w meczu Barcelony w sobotę (albo nie zagra w ogóle), to dzień później idzie do Barcelony B. Takie swobodne przerzucanie piłkarzy jest tam niedozwolone. Albo jesteś przypisany do zespołu A, albo B. Awanse w górę - jasne, da się. Ale u nas jest wolna amerykanka. I na koniec gdy u nas grasz z rezerwami mocnego klubu to trochę od przypadku zależy, czy wyjdą na ciebie zdolni chłopcy z akademii czy rezerwowi z pierwszej ligi. Nie wiesz, czy twój rywal ma budżet roczny milion czy osiem milionów. To z kolei zaburza - moim zdaniem - całe rozgrywki, bo niektórzy dostają rywala X, a niektórzy Y (nawet jeśli nazywa się tak samo). 

Terminarz więc był zły i szyny też były złe (oczko dla tych, którzy znają internetowe klasyki, pozostałe osoby mogą uznać to zdanie za bezsensowne). Zaczęliśmy ten mecz od gola na 1:0, ale powiedzmy uczciwie, że nie była to najpiękniejsza bramka sezonu, bo złe dośrodkowanie, a chwilę potem dość słaby strzał, na szczęście bramkarz interweniował jeszcze gorzej. Niemniej pierwsza połowa jakoś się toczyła, nic nie zwiastowało, że zostaniemy zezłomowani. Ale błąd w kryciu przy rzucie rożnym i 1:1, a potem strzał życia Pawła Chrupałły, gdzie i samo i uderzenie, i wcześniejszy przerzut był z serii: weźcie to spróbujcie powtórzyć i zawołajcie za dwadzieścia lat, gdy wam się to uda. Mówiąc krótko - magia. Ale Chrupałła był w tym meczu nadzwyczajny. Co akcja, to on. Asystował i strzelał. To 20-letni chłopak, który piłkarsko wychował się w Norwegii, grał w Rosenborgu Trondheim, ale w Polsce na razie te kroki stawia nieśmiało (dwa występy w ekstraklasie w poprzednim sezonie).

Do przerwy 2:1 dla gospodarzy, w drugą połowę wchodzimy całkiem nieźle. Akcję robi Mikołaj Neuman, mija kilku rywali i nie strzela w pierwsze tempo, tylko w dru…, w trze…,  w czwarte tempo i zostaje zablokowany. Potem Łukasz Gikiewicz strzela na 2:2, ale jest na minimalnym spalonym. A następnie Neuman wylatuje z boiska za drugą żółtą kartkę i już nie jesteśmy w stanie w ogóle nic zrobić, zaczyna się walka gołej dupy z batem, zakończona wynikiem 5:1.

Faul Neumana na drugą żółtą był niepotrzebny i głupi, ale ten mecz był przerywany przez sędziego chyba z 80 razy, co chwilę był faul,  zazwyczaj niepotrzebny i głupi, co chwilę ktoś kogoś przewracał, trzymał za koszulkę, popychał. A na koniec w meczu kartki były chyba trzy, z czego dwie dla Mikołaja. Więc terminarz był zły, sędzia był zły i szyny też były złe.

Drużyna zdruzgotana, coś niektórzy mówili, że zimny prysznic może się przydać, oby się nie okazało, że generalnie jesteśmy fanami morsowania i zimnej wody jako takiej. Nikt nie zagrał dobrze, pomoc nie pomagała należycie obrońcom w wyprowadzeniu piłki, obrońcy wyprowadzali ją kiepsko i nie radzili sobie z pressingiem, Gikiewicz wygrywał główki, ale bliżej środka boiska niż bramki rywala. No można byłoby się poznęcać nad każdym zawodnikiem, ale nie jest to w tym momencie moja rola.

Za tydzień trzeba wygrać, za dwa też, za trzy też, za cztery też i uspokoić sytuację. Mamy dobrych piłkarzy i będziemy mieli też dobry zespół. Jeśli chodzi o ciekawostki z dupy to mam taką, że w debiucie trenerskim w Barcelonie w La Liga Pep Guardiola przegrał z Numancią (to taki klub) 0:1, a potem zaczęła się seria 20 meczów bez porażki. Do zobaczenia na stadionie w sobotę o 14:00.

Krzysztof Stanowski


Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.