Powrót
Urbański: Każdy mecz wygrany, przy tym potencjale ludzkim to jest nasz obowiązek. Oczywiście pokora ale nie możemy się potknąć.
Czas na kolejną rozmowę z nowym nabytkiem KTS-u Weszło. Tym razem jest to nasz 24-letni środkowy pomocnik - Bartłomiej Urbański. Były zawodnik Legii Warszawa, Willem II Tilburg czy Pogoni Siedlce.
8/15/2022
•
2 min czytania

Co sprowadza Cię do KTSu, jak to się stało, że dołączyłeś do naszego zespołu?
Ogólnie był to proces dwustronny. Na początku dzwonił do mnie Daniel Ciechański, byłem jeszcze na innym etapie życiowym, nie wiedziałem czy zdążę z przeprowadzką. Drugą taką osobą był Dominik Ebebenge, który tak naprawdę finalizował ze mną te rozmowy. Była to osoba, która już od czasów Legii wyciągała do mnie pomocną dłoń. To on zaproponował mi przedłużenie umowy w stołecznym klubie, nasze ścieżki już się zbiegły. Byliśmy już wcześniej w stałym kontakcie i tak to się potoczyło. KTS to fajny projekt, a ja zawsze mówiłem, że miałem być gwiazdą europejskiego formatu, a nie na boiskach pierwszo czy drugo ligowych. Na razie cieszę się z tej decyzji, którą podjąłem. Mamy tutaj fajną ekipę, trzeba robić krok po kroku awanse i wspinać się w tej ścieżce piłkarskiej.
No właśnie przychodzisz z poziomu drugoligowego?
Powiem Ci szczerze, mi nie robi to różnicy czy jest to druga, trzecia czy czwarta liga. Uważam, że piłkarsko jest to bardzo zbliżony poziom i każdy powinien zarówno grać jak i pracować na takim poziomie rozgrywkowym. Ja w takim trybie chce funkcjonować, na 2 ligowym poziomie, nie do końca było to możliwe i nie do końca mi się to podobało. Tutaj mam taka możliwość aby pogodzić prace z piłką i to mi odpowiada.
W takim razie powiedz jak oceniasz poziom drużyny KTSu, widzisz spore różnice w jakości piłkarskiej?
Zgrzeszyłbym, jeżeli powiedziałbym coś złego o Grodzisku, moim poprzednim klubie. Tam też organizacyjnie było wszystko top. Tutaj spotkało mnie to samo, organizacyjnie nie ma co narzekać. A piłkarsko? Treningi nie różnią się od tego poziomu drugo czy trzecio ligowego. Tempo na zajęciach jest naprawdę dobre i uważam, że te zmiany, które ostatnio zaszły w drużynie wpłynęły bardzo pozytywnie na tą jakość piłkarską.
No właśnie, bo ty miałeś już styczność z poważnym Futbolem. W wieku 19 lat wyjechałeś do Holandii, do zespołu Willem II.
Sprawa była prosta. Graliśmy w młodzieżowej Lidze Mistrzów z młodą Legią. Sporo skautów na trybunach, zaprezentowaliśmy się bardzo dobrze bo nie odstawaliśmy ani od Realu ani od Borussi. Po meczu z Dortmundem skauci z Willem zaczęli być coraz bardziej konkretni, przyjechali do Polski, a po meczu na Widzewie klepnęliśmy ten transfer. Dominik odchodził wtedy z Legii wiec nie było osoby, która pociągnęłaby temat mojego pozostania. Miałem też opcję z Nottingham Forest, ale wiadomo, że przy moich warunkach fizycznych bym się tam nie odnalazł. Skorzystaliśmy więc z opcji holenderskiej. Dla mnie to tak naprawdę najlepszy czas w życiu piłkarskim. Mam nadzieję, że do tego samego nawiążemy w KTSie.
Czym rożni się piłka w Holandii od futbolu w Polsce?
Tak naprawdę wszystkim. Gdybyśmy mieli na ten temat rozmawiać, to musielibyśmy zamówić dwie duże kawy i spędzić tutaj pół dnia. Jak wyjeżdżałem to zadawałem sobie pytanie: „co zrobić aby chociaż trochę uzdrowić polska piłkę?”. Byłem tam dwa lata, nasze szkolenie się nie zmieniło, ja tego antidotum nie znalazłem. Jedna rzecz, którą bym zmienił w trybie natychmiastowym to w każdej małej grze, ale powtarzam w każdej: zakaz grania do tyłu! Kiwasz się, grasz do przodu, zakaz podań do bramkarza. Nie ma gry na alibi! Zresztą właśnie taka gra „na alibi” najbardziej denerwuje mnie w naszej piłce.
Potrafisz zdiagnozować przyczyny, które zaważyły na tym, że Tobie w Holandii nie wyszło?
Tak, jestem bardzo szczerą osobą. Trafiłem na piłkarzy, którzy byli lepsi jakościowo ode mnie. Czy Dan Crowley, czy Pedro Chirivella, który gra dzisiaj w Nantes wszystko od dechy do dechy, czy Ben Rienstra. Jedynie co, to jest mi bardzo przykro, że nie dostałem kilku szans, na które uważam, że zasługiwałem. Tak po prostu było szkoda, że w ostatnim spotkaniu z Vitese nie dostałem szansy debiutu, bo rozgrzewałem się pół spotkania i ten debiut - wydawało się – był na wyciagnięcie ręki. W drugim sezonie przeszkodziła kontuzja, nie do końca udźwignąłem to psychicznie. Porobiły mi się zwapnienia na przywodzicielu. Trzy miesiące leczenia, nie chciałem się wypożyczać na 2 poziom rozgrywkowy bo miałem ambicje aby od razu być w wielkiej piłce. Następnie zła decyzja, trafiłem do klubu Chojniczanka Chojnice. Nie będę się gryzł w język, sprawa w PZPNie pokazała kto miał racje, a kto nie. Niestety podcięło mi to skrzydła i uświadomiło, że 1 czy 2 polska liga to nie jest żaden poziom. Ktoś może powiedzieć czy napisać, że ja na nim nie gram, a się z niego śmieję. Ale chodzi mi o poziom organizacyjny, to ile osób przychodzi na mecze. Oprócz większych klubów typu Ruch Chorzów, to tą piłką nikt się nie interesuje. W skali Europy to jest to samo co V liga KTSu Weszło.
Zagrałeś jedno spotkanie na poziomie pierwszej Ligi.
Wspaniałe spotkanie, najlepszy instat w drużynie, a trener Bartoszek wstawia mnie do szafy. W teorii za dużo mówiłem, gaduła.
To skąd bierzesz motywacje do gry w piłkę? Po takim przeskoku poziomów.
Dla mnie najważniejsza jest rodzina, za rok biorę ślub, mieszkam razem z narzeczoną, mam blisko wspaniałych rodziców. Chcę sam podnosić swój standard życia, pracować nad własnymi biznesami. Wspaniałe życie przede mną, a jeżeli jeszcze w piłce się coś urodzi to już naprawdę będę ukontentowany. Na dzisiaj jestem szczęśliwym człowiekiem i życzę sobie aby tak było każdego roku.
A jak odnalazłeś się w szatni zespołu?
Rewelacja, znałem kilku chłopaków, Marcina Bochenka jeszcze z czasów Polonii. Daniela Ciechańskiego znam jeszcze z czasów szkolnych, wiec top. Nie jestem osobą, która trudno łapie kontakt, a jeszcze ostatni wyjazd pozwolił nam zacieśnić więzy w drużynie.
No właśnie panuje powszechne przekonanie, że atmosfera w szatni to podstawowy budulec sukcesów?
Obowiązkowo, zgadzam się, że na każdym poziomie atmosfera jest bardzo ważna. Również w moich poprzednich zespołach to właśnie ona była niezwykle istotna w budowaniu sukcesów czy też awansów. Mam nadzieję, że do tego samego nawiążemy w KTSie.
Na jakiej pozycji widzisz się w KTS, 6, 8 czy może 10?
Moja pozycja to 6 lub 8. Żeby grać na 10 trzeba umieć strzelać gole, ja nie mam do tego aż takiego drygu. Lubię rozgrywać piłkę, zanotować otwierające podanie, a także pracować w obronie. Mam do tego predyspozycje, ksywa „Tygrysek” nie wzięła się z niczego.
Czyli będziesz piranią w talii Piotra Kobiereckiego?
Dokładnie tak ale z odrobinką jakości piłkarskiej.
A powiedz czy ktoś w drużynie KTSu zaskoczył Cię in plus?
Ciężkie pytanie, nie chce ułatwiać pracy menadżerom czy skautom. Jedna rzecz, Marcin Burkhardt, tak się ruszać i być tak fizycznie zadbanym to naprawdę życzę każdej osobie w tym wieku takiej formy. Wzór profesjonalizmu i takich piłkarzy w tym wieku się już nie spotyka bo po prostu pokończyli kariery. Szacunek dla Marcina.
A ty jaki masz plan na swoja osobę w drużynie KTSu?
Każdy mecz od deski do deski. Każdy mecz wygrany, przy tym potencjale ludzkim to jest nasz obowiązek. Oczywiście pokora ale nie możemy się potknąć. Sam lubię sobie narzucić presję i dla mnie liczą się tylko zwycięstwa.
Masz jakieś założenia indywidualne na ten sezon?
Słuchaj, ok możemy zrobić mały zakład, lubię rywalizacje, gram na 6 to jeżeli nie strzelę 6 bramek w tym sezonie to wpłacę coś na cel charytatywny. I weźmiemy 6 dzieciaków na trening indywidualny ze mną, jeszcze do ustalenia jak to zorganizujemy.
Czyli #szóstkadla6. Na jak długo przewidujesz swoją osobę w zespole KTSu Weszło?
Nie chce rzucać tutaj żadnych haseł. Tak naprawdę umowa jest podpisana na 3 lata, więc te 3 lata na pewno. A później może zacząć się troszkę inne granie, więcej obowiązkowych treningów w tygodniu. Zobaczymy w jakim miejscu będę za 3 lata, również jako człowiek i wtedy będziemy podejmować decyzje. Ale po tym miesiącu, na pewno chciałbym być tutaj jak najdłużej.
A jak podoba Ci się model zarządzania klubem?
Naprawdę pozytywna sprawa, może to coś zmieni w naszej piłce. A nie tylko ciągniecie kasy ze środków miejskich gdzie decyzję podejmuje Pan burmistrz czy prezydent. Jeżeli chodzi o transfery to w mojej opinii to zawsze powinno być poparte opinią trenera i dyrektora sportowego.
Na koniec przeslanie do kibiców KTSu Weszło?
Gotowi do walki!