Powrót
Weszło z butami: Grzegorz Szamotulski
Trener bramkarzy KTS-u Weszło opowiedział nam ze swadą i typowym dla siebie poczuciem humoru o ciekawostkach szatni, o tym, jak gra się przeciwko Ronaldo, Romario czy Cafu oraz o tym, co uważa za swój największy sportowy sukces. Zapraszamy na naszą stałą, cotygodniową pozycję:
12/31/2022
•
2 min czytania

Minimalne zwycięstwo do zera, czy grad bramek i wygrana w hokejowym stylu?
Z perspektywy bramkarza, wybieram zwycięstwo do zera.
Co cieszy bardziej, czyste konto w spotkaniu czy obroniony karny oraz kilka sytuacji sam na sam, ale jednak ze straconą bramką?
Jednak bardziej cieszy czyste konto, dla mnie liczy się efekt końcowy. Zawsze, gdy stracę bramkę, to pozostaje pewien niesmak.
Najlepszy piłkarz KTS-u?
Machalski i Świdziu. Machal miał najrówniejszą rundę, jest to doświadczony zawodnik, generał środka pola, bardzo równy. Świdzikowski natomiast ratował nas wielokrotnie w decydujących momentach. Mam nadzieję, że pogra jeszcze gdzieś wyżej, zanim skończy karierę.
Największy maruda w Waszej szatni?
Marcin Marcinkowski, smerf maruda. Czasami sam wymyśla sobie problemy.
A największy „wariacik”?
Kosa nie ma piątej klepki.
Najlepszy trener z jakim pracowałeś?
Piotr Dzwonek ze Znicza, już teraz świętej pamięci. Również w Hibernianie miałem bardzo fajnego trenera – Mixu Paatelainen. Doceniłbym też Mirosława Jabłońskiego, miał do mnie słabość i wybaczał mi moje ekscesy, dał mi zadebiutować w ekstraklasie. W czołówce umieściłbym jeszcze Michała Globisza i Jerzego Brzyskiego.
Trafia Ci się jedyna w życiu, a jednocześnie bardzo lukratywna, oferta z ligi egzotycznej. Odrzucasz, czy już się pakujesz?
Sprawdzam kurs euro, pakuję się i jadę.
Z którym zespołem chcesz się zmierzyć najbardziej?
Legia II Warszawa, fajnie jakbyśmy trafili na nich na wiosnę w Pucharze Polski.
Ulubiona liga?
Moja niespełniona Liga Mistrzów.
Ulubiony piłkarz z dzieciństwa?
Ja wzorowałem się na bramkarzach Lechii Gdańsk. Później to byli moi koledzy, którzy ukierunkowali moją sportową karierę, dużo się od nich nauczyłem. Marek Kujach, Maciej Kozak, Darek Boryś. Dla niektórych nazwiska nieznane, ale ja się na nich wzorowałem.
Najlepszy polski sportowiec?
Daniel Ciechański! (śmiech)
A jaką cechę w takim razie chciałbyś od niego podebrać?
Nie wiem jaką cechę, ale chciałbym mieć takie poczucie wartości jak Daniel. (puszcza oko)
Najlepszy piłkarz z jakim grałeś?
Bardzo dobrym piłkarzem był Leszek Pisz. Legia, w której grałem, to była jego drużyna!
Najlepszy piłkarz, przeciwko któremu grałeś?
Ronaldo i Romario. Tak szybko biegali, że nawet nie zapamiętałem ich twarzy. Pojechaliśmy z reprezentacją jako dżem ligowy do Brazylii i oni nas tam rozszarpali. Cafu i Roberto Carlos również grali w tym spotkaniu.
Jak Ci szło w szkole? Maturka zdana na luzie?
Na takim luzie jak mam teraz w kolanach, w szkole zawsze byłem kreatywny.
Ulubiony przedmiot oprócz WF-u?
Nie pamiętam, ja mam taki pesel, że nie pamiętam co na śniadanie jadłem. (śmiech)
Przed meczem, Hip Hop czy Disco polo?
W Legii słuchaliśmy muzyki, jaką puszczali Marcin Mięciel i Piotrek Mosór. Teraz bez różnicy, Wodecki, Krajewski, Krawczyk czy Anna Jantar. To moje klimaty.
Ulubiony artysta lub zespół muzyczny?
Zbigniew Wodecki.
Ulubiony kawałek?
Czasami jak wchodzę z KTS-em na stadion to nucę sobie „Co ja robię tu?”.
Film lub serial, który poleciłbyś każdemu?
Narcos, zarwałem przy nim kilka nocek za czasów pracy w Zagłębiu Lubin. Worki pod oczami miałem później takie, że mógłbym w nich piłki nosić. (śmiech)
Ostatnia książka, którą przeczytałeś?
Chyba jakaś książka kucharska.
Co jest Twoją pasją poza futbolem?
Ostatnio ćwiczenie cierpliwości, po treningach z naszymi bramkarskimi ananaskami.
Wolisz zjeść zdrowo, czy raczej wybierasz fast foody?
Różnie, ale ogólnie zdrowo. Czasem jak mnie najdzie ochota to zjem i fast fooda, czyli i sałateczka i bigosik.
Ulubione danie?
Wszelkiego rodzaju sałatki, lubię warzywa.
Jakub Kosecki czy Raheem Sterling?
Sterling!
Najbardziej egzotyczne miejsce, w którym byłeś?
Maszewo!
Reprezentacja Polski, mogłem osiągnąć więcej czy wycisnąłem to jak cytrynę?
Mogłem osiągnąć więcej. Miałem tzw. chory łeb, żaden doktor nie chciał się podjąć operacji, choroba nieuleczalna. Teraz postępowałbym inaczej.
Saloniki czy Preston?
Saloniki i mój manager Nikolaos Mintziviris. Saloniki – miasto moje a w nim…
Kim byłbym, gdybym nie został piłkarzem?
Nie wyobrażałem sobie innej opcji. Teraz realizuję się w trenerce, czasem ktoś zaprosi do telewizji, jestem zadowolony.
Najpiękniejszy moment mojej kariery?
Kiedy „Żyleta” skandowała moje nazwisko: „Nie ma lepszego od Grześka Szamotulskiego”. Nawet teraz po karierze to są fajne momenty, kiedy ludzie rozpoznają mnie i gratulują mi kariery, czy składają wyrazy szacunku. To jest chyba największe, co osiągnąłem, ten szacunek. Jest to miłe i cieszę się z tego powodu.
Czego życzyłbyś sobie w 2023?
Przede wszystkim zdrowia i żeby Marcinkowski przestał być taką marudą! No i żeby stracił w końcu na wadze!
Propozycja z FAME MMA, biorę walkę czy nie jara mnie to?
Do rozważenia, furtka otwarta, albo wejdę, albo zamknę!
Największy klub, z którym byłem łączony?
Borussia Dortmund, Glasgow Rangers i AC Milan.
Kogo dałbyś od nas do MMA?
Trenera Oskara.
A do trudnych spraw?
Daniel Ciechański wygląda jak trudne sprawy, dałbym go też do „Chłopaków do wzięcia”.
A do 1 z 10?
Maciek Machalski.
Do Master Chefa?
Marcin Marcinkowski.
FOT ADAM ZOSZAK
ROZMAWIAŁ DANIEL ŻÓRAWSKI