Powrót
Wygrana na poprawę humoru. KTS Weszło wygrywa z Nadnarwianką Pułtusk 7:1
Podopieczni Piotra Kobiereckiego odnieśli wczoraj kolejne zwycięstwo w bieżącym sezonie. Tym razem bez problemu rozprawili się z Nadnarwianką Pułtusk
10/23/2022
•
2 min czytania

Jesienny nastrój bywa przygnębiający. Zwłaszcza, gdy pogoda robi się ponura, a widok z okna coraz częściej przysłaniają nam strugi deszczu. Mimo to warto było wybrać się wczoraj na Marymoncką 42. Piłkarze KTS-u postarali się bowiem zapewnić nam lekarstwo na ten depresyjny klimat. I trzeba przyznać – wyszło im to całkiem nieźle!
Największy uśmiech na twarzy kibiców niewątpliwie wywołał pierwszy z dwóch goli Macieja Machalskiego. Pomocnik ustawił sobie piłkę na skraju pola karnego rywala, wziął krótki rozbieg i posłał futbolówkę nad murem przeciwnika. Nic dziwnego więc, że jeden z kibiców porównał go wtedy do Davida Beckhama.
To trafienie miało dodatkowe znaczenie również dla zawodnika, bo jak później tłumaczył: – Ostatnią bramkę z rzutu wolnego strzeliłem jeszcze w Zniczu Pruszków. Do tego taki gol cieszy podwójnie, bo zawsze lubiłem ten fragment gry.
„Machal” pokonał bramkarza rywali jeszcze raz, lecz i tak nie został najskuteczniejszym piłkarzem spotkania z Nadnarwianką. Zgadnijcie kto go przegonił? Tak, zgadza się, Daniel Ciechański. Kapitan KTS-u znowu ustrzelił hat-tricka!
Druga z jego bramek mogła szczególnie zapaść w pamięć. A w zasadzie to asystujące jej podania, bo Bartłomiej Urbański posłał kapitalną piłkę z połowy boiska do Mikołaja Neumana, a ten świetnie zgrał ją głową do dziewiątki KTS-u. Ale to nie jedyni zawodnicy, dzięki którym „Ciechan” strzelał wczoraj gole. W końcu pierwszy z nich padł z karnego, którego wywalczył Kuba Kosecki. Trzeci natomiast po rzucie rożnym, kiedy idealne dośrodkowanie snajperowi Weszło zaserwował Marcin Burkhardt.
Swoją drogą, mecz z Nadnarwianką do bardzo udanych może zaliczyć również wspomniana dwójka. „Kosa” zanotował bowiem jeszcze jedną asystę, a do tego załadował gola… głową właśnie po wrzutce „Bury’ego”. Na listę strzelców wpisał się także Gabor Grabowski. Nasz młodzieżowiec wykorzystał zamieszanie w polu karnym rywala i skierował piłkę w dolny róg bramki ekipy z Pułtuska.
Bezpośredni udział przy bramce mógł mieć także Marcin Bochenek, lecz znowu zabrakło mu szczęścia. Za pierwszym razem żaden z piłkarzy Weszło nie potrafił wykorzystać jego dośrodkowania w pole karne, a później… – Bramkarz gości wyjął mój strzał w okno. Ostatnio trochę się zaciąłem, jeżeli chodzi o bramki i asysty. Ale myślę, że wszystko przyjdzie z czasem i niedługo się odblokuję – mówił obrońca.
Do gry po trzytygodniowej przerwie wrócił zaś inny z bocznych defensorów, Bartosz Olszewski. – Musiałem wyleczyć swoją kontuzję w stu procentach, bo męczyłem się z nią też wcześniej. Na szczęście już wszystko okej. Swój powrót oceniam pozytywnie. Trochę pomogłem drużynie. Trener dał mi kilka wskazówek, związanych kontratakami przeciwnika. Byliśmy na nie uczuleni. Dostosowaliśmy się do tego i coś ruszyło.
Jednak Weszlacka maszyna nie funkcjonowała bez zarzutu. Ba, w pierwszej połowie nasi piłkarze nie potrafili stworzyć sobie wielu groźnych sytuacji, jak to zazwyczaj bywało. Wszystko przez mocno cofniętą defensywę rywala, co podkreślał później Marcin Bochenek: – Dzisiaj przeciwnik postawił swoje zasieki bardzo głęboko. Nawet na piątym, czy szóstym metrze. Dlatego nie ma co się dziwić, że zawsze zdarzą im się jakieś kontry.
I rzeczywiście, takich ataków Nadnarwianka przeprowadziła kilka. Po każdym z nich kibice gości wiwatowali, aby podnieść na duchu swoich ulubieńców. Aż wreszcie starania przyniosły efekt. Bramkę dla gości po chwili nieuwagi naszych obrońców strzelił Nico Wouters.
– Takie momenty będą się pojawiać, gdy będziemy prowadzić grę. Kiedy rywal przechwytuje piłkę, jesteśmy ustawieni szeroko. Przez to czasami trudniej nam powrócić do obrony. Czasami dzieje się tak, jak w tym meczu, gdzie mamy pojedynek dwa na dwa i przeciwnik strzela gola – tłumaczył Marcin Bochenek.
Na szczęście było to jedyne trafienie pułtuszczan w tym meczu. Wynik z perspektywy gości może wyglądać zatem dość boleśnie, lecz trener Nadnarwianki, Paweł Zacharski, bardzo docenia postawę piłkarzy: – Jestem zadowolony z chłopaków. Zdobyta bramka bardzo nas cieszy. Realizowaliśmy też założenia przedmeczowe. Trzeba to ocenić na duży plus. Co prawda po zmianach w 60. minucie lekko się otworzyli, ale wcześniej broniliśmy bardzo szczelnie.
– Wyciągnęliśmy z meczu, tyle ile się dało wyciągnąć. Ale i tak uważam, że wynik jest trochę za wysoki – dodał.
Nieco inaczej przebieg spotkania ocenił obecny na trybunach Mateusz Leleń, dziennikarz TVP Sport oraz kibic Nadnarwianki: – Gdy policzylibyśmy sytuacje bramkowe, to wynik jak najbardziej oddaje przebieg meczu. Weszło było lepsze o te sześć bramek. Szanse na to, że mogliby się potknąć z Nadnarwianką były nikłe. Między zespołami jest zbyt duża różnica klas. Nasz zespół zajmuje dziesiąte miejsce, a nie czwarte, czy trzecie. KTS za to jest drużyną na poziomie ścisłej czołówki czwartej ligi, bądź dolnej części tabeli trzeciej.
– Z drugiej strony trzeba powiedzieć, że nie było tragedii. Wypada docenić zaangażowanie Nadnarwianki. Przed meczem obawiałem się, że nasz zespół stworzy sobie jedną czy dwie groźne sytuacje. Tymczasem było ich cztery, co naprawdę nie jest złym wynikiem. W dodatku fajnie, że udało się strzelić gola – zakończył.
KTS Weszło – Nadnarwianka Pułtusk 7:1
Ciechański 9’, 21’ i 63’, Machalski 59’ i 80’, Grabowski 76’, Kosecki 88’ – Wouters 68’
Skład KTS-u:
Kamiński – Bochenek, Burkhardt, Świdzikowski, Bella – Urbański, Machalski, Neuman, Luvale, Kosecki – Ciechański
Na boisko weszli:
- Olszewski (w 46’ za Bellę)
- Grabowski (w 76’ za Luvale)
- Januszewski (w 65’ za Neumana)
- Boruń (w 74’ za Urbańskiego)
- Jakubczyk (w 78’ za Ciechańskiego)
- Świątek (w 80’ za Machalskiego)
Fot. 400mm.pl
KACPER ZIELIŃSKI
Chcesz dodatkowo wesprzeć KTS Weszło? Możesz to zrobić tutaj.