Powrót

Wywiad rzeka, podsumowanie rundy jesiennej z trenerem Piotrem Kobiereckim: „Byłem gotowy na boiskowe chamstwo ze strony rywali. Na szczęście go nie pokazali”

W obszernym wywiadzie nasz trener opowiedział o tym, co go zaskoczyło negatywnie, a co pozytywnie w realiach piątoligowych. Poruszyliśmy kwestie transferów, liczebności kadry, rozwoju klubu. Nie zabrakło komplementów, ale również cierpkich słów. Kompendium wiedzy o naszym zespole, ale również fachowa ocena właśnie zakończonego mundialu, zaparzcie kawę i zapraszamy!

12/24/2022

2 min czytania

Wywiad rzeka, podsumowanie rundy jesiennej z trenerem Piotrem Kobiereckim: „Byłem gotowy na boiskowe chamstwo ze strony rywali. Na szczęście go nie pokazali”

Na początek chciałem zapytać o generalne odczucia dotyczące tej rundy – czy jest trener zadowolony z tego, jak ona przebiegła? 

Generalnie jak najbardziej tak, ponieważ zdobyliśmy puchar okręgu warszawskiego, w lidze mamy komplet punktów. Stworzyliśmy dobrze funkcjonujący organizm, więc odbiór jest jak najbardziej pozytywny. Ja mam taką specyfikę pracy, że już odhaczyłem to, co było, i patrzę do przodu na to co będzie, żeby podnosić sobie poprzeczkę.

Chciałem poprosić o takie krótkie podsumowanie, a to dlatego, że kiedy przystępował trener do naszej pierwszej rundy, to pewnie miał trener jakąś wizję, jak to będzie wyglądało?

Jeżeli chodzi o tą pierwszą rundę, to spodziewałem się, że środowisko będzie bardziej wymagające, mimo wszystko. Przede wszystkim jeżeli chodzi o sposób gry przeciwników, bałem się takiej piłki bardzo mocno siermiężnej, fizycznej, a pod tym kątem większego problemu nie było, bo nie było takiego meczu gdzie rywal, mówiąc kolokwialnie, polował na kości. Te mecze były bardziej piłkarskie, oczywiście pod nasze dyktando, ale było dużo szacunku ze strony przeciwnika dla naszych zawodników.

Czy to jak wygląda teraz zespół - gramy zazwyczaj ustawieniem 1-4-2-3-1 - to jest taki szlif, jaki trener od początku chciał uzyskać? 

Generalnie to jest moje ulubione ustawienie, jeżeli miałbym wybierać, aczkolwiek ja jestem trenerem, który dopasowuje taktykę gry zespołu do stanu posiadania. Można powiedzieć, że teraz popularny jest system na wahadła, a w tym systemie nie ma miejsca dla skrzydłowych, a my mamy znakomitych skrzydłowych, takich jak chociażby Kuba Kosecki czy Mikołaj Neuman. Można grać na dwóch napastników, my gramy na jednego, który wywiązuje się znakomicie ze swoich zadań. Jeżeli będzie kłopot bogactwa, chociażby w środku obrony, to można się zastanowić, czy nie zagramy na trójkę obrońców. Generalnie ten system to jest taki mój galowy system numer jeden i patrząc przez potencjał personalny drużyny, wydaje mi się, że on w największym stopniu pozwala uwypuklić nasze atuty i walory personalne.

Na początku trener mówił, że nie mamy do końca zgrania, jeszcze te automatyzmy nie działają, potrzebujemy czasu. Tak było, chociażby po meczu z Drukarzem. Czy to już jest to, ta finalna wersja?

Tak, to się zazębiło, od powiedzmy piątej kolejki, wtedy ta gra zaczęła wyglądać płynnie. Początkowe mecze to były też zwycięstwa na bazie potencjału ludzkiego, a później byliśmy jednym ciałem, jednym organizmem. Oczywiście mając takie umiejętności indywidualne, dawałem zawodnikom dużo swobody. Chciałem, żeby to wszystko toczyło się w obrębie struktury, ale żeby też zawodnicy mieli miejsce na swoją kreatywność, na swoje uwypuklenie najlepszych walorów. Chciałbym, aby były stałe zadania, jeżeli chodzi o defensywę, w ofensywie, żeby był po prostu pomysł, kultura gry, sposób prowadzenia akcji, ale też, żeby było miejsce na to, by zawodnicy podejmowali decyzję, bo uważam, że to jest bardzo ważne niezależnie od poziomu, na jakim się gra.

Tabela wygląda znakomicie: 42 punkty, 13 oczek przewagi nad drugim miejscem, oraz 15 nad trzecim. Bilans bramkowy 84 do 5 - jednak wszystkie gole straciliśmy na własnym stadionie. Czy trener ma pomysł na to z czego to może wynikać? 

Ciężko na to jednoznacznie odpowiedzieć, być może koncentracja na grze defensywnej na wyjeździe była na większym poziomie. Mówię o kwestiach mentalnych, bo wiemy, że wyjazdy zazwyczaj są trudne, tym bardziej, że nie wszędzie jest tak dobrze przygotowane boisko, jak na Hutniku. Gdybym miał do czegoś sprowadzać te stracone bramki to do kwestii koncentracji, bo jeżeli chodzi o założenia, pomysł na grę, to te założenia się praktycznie nie zmieniały. Zawsze chcieliśmy grać wysokim pressingiem, oczywiście były pomysły, a raczej momenty w Pucharze Polski, że czasami się delikatnie momentami wycofywaliśmy. Rzadko jednak takie rzeczy miały miejsce, a w lidze zawsze chcieliśmy grać wysoko, agresywnie, chcieliśmy natychmiast wyskakiwać do przeciwnika po stracie piłki. Klasa rywala robi swoje, ale wydaje mi się, że koncentracja defensywna była większa na wyjazdach niż u siebie.

A z czego to może wynikać? Z tego, że jest to wyjazd, obcy teren?

Być może czasami takie mecze wyjazdowe wydają się w podświadomości trochę trudniejsze, większa atencja jest na defensywę, bo tak jak mówię, założenia się nie zmieniały czy graliśmy u siebie, czy na wyjeździe. Być może jedynym takim meczem, gdzie założenia trochę uległy zmianie, to było Okęcie Warszawa ze względu na boisko, na którym graliśmy. Wiedzieliśmy, że czasami to boisko było w bardzo złym stanie i musieliśmy stosować trochę prostsze środki, biorąc pod uwagę nawierzchnie, na jakiej graliśmy.

W takim razie zostanę jeszcze na chwilę przy tym bilansie bramkowym, bo 38 bramek zdobył Daniel Ciechański. Czy nie zapadaliśmy trochę na Ciechanodependencję?

Jeżeli chodzi o niego, przed sezonem taki mój osobisty cel, jaki sobie postawiłem to, żeby Daniel zdobył 50 bramek w samej lidze, więc liczę, że ten wynik przebije, i to mocno. Bierze to się z dwóch rzeczy: po pierwsze z tego, że nasza taktyka jest w ten sposób ukierunkowana, że dziewiątka ma bardzo dużo sytuacji do finalizacji, bo często akcje są budowane od skrzydła. Daniel ma znakomity timing wejścia czy to na bliższy słupek, czy w tzw. drugie tempo - z tego pada dużo bramek. Po pierwsze, jest to taktyka promująca napastnika, który ma bardzo komfortowe warunki w naszej grze, bo tych sytuacji nie brakuje, a po drugie jakość Daniela. Bo co prawda tych bramek jest mnóstwo i ktoś powie, że to tylko V liga, ale jak ja analizowałem te wszystkie gole, to dużo było takich, które też by padły na wyższym poziomie. Chociażby te bramki, które Daniel zdobywał pod koniec sezonu, chociażby bramki z Mszczonowianką, czy też Huraganem Wołomin, kiedy to kapitalnymi uderzeniami, jeżeli chodzi o wykonanie techniczne, zdobywał kolejne łupy. Takie bramki padają niezależnie od poziomu rozgrywkowego. Oczywiście wiadomo, że jak będzie wyższa liga, to Daniel będzie miał trudniejsze warunki, mniej miejsca. Zwróćmy też uwagę, że nie do końca odpowiednio ustawiali się w tych sytuacjach obrońcy przeciwników. Jest to zasługa tego, że my graliśmy od boku, w konsekwencji źle obstawiali wolne strefy, z tego tworzyliśmy dużo sytuacji. Zwróciłbym również uwagę, że ta runda była taka, że Daniel nie potrzebował trzech-czterech sytuacji, żeby zdobyć bramkę. Bardzo często jego pierwsza sytuacja kończyła się golem, więc reasumując, to wynika z umiejętności Daniela i z tego, że zawodnik numer 9 ma u nas bardzo dobre warunki do tego, by te bramki zdobywać.  Uważam, że wielu napastników w naszej drużynie czułoby się dobrze, ale ciężko byłoby znaleźć takiego napastnika, który strzelałby tyle bramek co Daniel. To robi wrażenie, imponuje mi też jego głód na bramki, bo często zdarza się napastnik, który strzela jedną dwie bramki i jest zadowolony, przestaje być aktywny w polu karnym, a Daniel niezależnie od liczby zdobytych goli, poluje na każdą kolejną i każda kolejna go niezmiernie cieszy.

No właśnie, wydaje się to przewrotne, ale on teraz strzela więcej niż w poprzednich sezonach!

Na pewno ma też, co by nie mówić, lepsze otoczenie, tych sytuacji jest znacznie więcej, ale zwróćmy uwagę na jedną rzecz, że Daniel ma taką specyfikę, że nie zdobywa bramek po dryblingach czy strzałach z dystansu. On zdobywa je, kiedy idealnie wchodzi w pole karne i oddaje strzał po jednym czy dwóch kontaktach. To pozwala wierzyć, że również będzie zdobywał gole w wyższej lidze.

Często nie ma go w spotkaniu, jest niewidoczny i nagle zdobywa decydujące bramki. 

My chcemy grać po ziemi, chcemy grać w piłkę. O kulturze gry KTS-u Weszło świadczą defensywni pomocnicy, którzy rozgrywają piłkę ze stoperami, po czym mamy przerzut na skrzydłowego i to dogranie w pole karne jest z bocznej strefy boiska. My rzadko kiedy gramy piłkę w pionie do napastników, to nie jest system gry Daniela czy naszej drużyny. U niego kluczem jest szybka decyzja i to, że przyjęciem potrafi przygotować sobie piłkę do strzału.

Co było największym zaskoczeniem na poziomie piątoligowym? 

Powiem przewrotnie, zaskoczyła mnie jakość boisk. Były przygotowane bardzo dobrze. Również kultura gry przeciwników zaskoczyła mnie na plus. Byłem przygotowany na nieustającą fizyczną walkę czy nawet chamstwo. Nie było tego, a trochę się tego obawiałem. 

Co w takim razie było największą trudnością? 

Nie przychodzi mi nic takiego do głowy, w każdym spotkaniu dominowaliśmy, uniknęliśmy kontuzji. 

A co było łatwiejsze niż się trener spodziewał?

Stałe fragmenty. Często gorsze zespoły rekompensują sobie pewne niedociągnięcia czy też braki w umiejętnościach właśnie nimi. Tymczasem w tej lidze to była nasza potężna broń. Dużo dawał nam Maciek Świdzikowski czy wejścia Ciechana na bliższy słupek. Świetne dośrodkowania - Marcin Burkhardt czy Maciek Machalski to specjaliści w tej materii. Z tyłu też wyglądało bardzo dobrze, jeśli chodzi o pracę defensywną. 

Przejdźmy do personaliów, kto zaskoczył trenera pozytywnie? Który z graczy?

Znałem wcześniej tych zawodników dobrze, wiedziałem czego się spodziewać. Pochwaliłbym na pewno Kubę Koseckiego. Świetnie podszedł do tego mentalnie. To, że potrafi grać w piłkę, to każdy, w tym i ja, doskonale wiedział. Kuba budował zespół nie tylko na boisku, ale także w szatni. Dla mnie kluczem do Kosy i powiedziałem mu to na pierwszych rozmowach - było to, aby on poczuł radość i satysfakcję z tego, co robi. I to się chyba udało, bo wydaje mi się, że dzięki temu, że on się tu dobrze czuł zaczął nas zachwycać swoimi akcjami indywidualnymi. Dobór zawodników odbywał się również kluczem mentalnym: to, jakimi są ludźmi, więc tym pozytywnym zaskoczeniem było dla mnie to, do jakiego poziomu Kuba doszedł u nas, zarówno piłkarsko, jak i mentalnie. I to jak cieszy go gra w piłkę.

Jest to już kolejny piłkarz po Danielu Ciechańskim, który u nas odzyskał radość z gry. Czy KTS może w takim razie jawić się jako zespół, w którym taka transformacja się odbywa? Czy może to być magnes dla piłkarzy powoli schodzących z topowego poziomu?

Na pewno tak, ale musimy dbać o proporcje. Żeby nie było u nas syndromu „pełnego brzucha”. Czyli zawodników, którzy tylko chcą odcinać kupony. Na ten moment takich nie mamy i chcę, aby tak pozostało. Nie ukrywajmy, jeżeli klub będzie szedł co sezon w górę, a chcemy, aby się tak działo, to wszechobecny profesjonalizm też będzie rósł. My chcemy, aby zawodnicy cieszyli się u nas grą, ale musimy mieć świadomość, że na każdym kolejnym poziomie będzie mniej zabawy, a więcej profesjonalizmu. Oczywiście chcemy, aby gra sprawiała naszym zawodnikom przyjemność, ale tak jak mówię, KTS może być magnesem dla piłkarzy u schyłku kariery, ale nie dla wszystkich będą otwarte drzwi. Nie będziemy brać każdego zawodnika za nazwisko. Muszą być chłopcy do noszenia fortepianu, żeby również ktoś mógł na nim grać. Ważny będzie dobór odpowiednich ludzi pod kątem mentalnym. To nie jest tak, że ktoś chce spędzić miło czas i zarobić pieniądze to przyjdzie do KTS-u. Tutaj trzeba ciężko pracować, realizować założenia. Uważam, że na tym poziomie nie ma większej presji niż u nas w klubie. 

Podrążę jeszcze trochę: kto zaskoczył w takim razie na minus?

Ciężko znaleźć taką jednostkę. Powiem bardziej o deficycie, który widzę. I mam nadzieję, że to ulegnie zmianie. Dużym impulsem do rozwoju, który nam pomaga jest rywalizacja. A tej rywalizacji trochę brakowało. Jeżeli chodzi o trening i o to, co poszczególni zawodnicy wnosili do drużyny, czy też na boisko. Nie będę tutaj operował nazwiskami, ale często między poszczególnymi zawodnikami była duża dysproporcja, jeżeli chodzi o umiejętności. I to zabierało nam rywalizację. Jeżeli te umiejętności byłyby zbliżone w obrębie całego zespołu, to rywalizacja byłaby większa, a to byłoby motorem napędowym podczas treningu. 

Latem mieliśmy spore czystki, wielu zawodników odeszło. Czy stara gwardia spełniła oczekiwania? Zaskoczyła czymś? A może spodziewał się trener czegoś więcej?

Pamiętam, że w poprzedniej rundzie prowadziłem wam dwa treningi podczas kursu UEFA PRO. Na treningu było wtedy 34 zawodników, z tego 23 już z nami nie ma. To pokazuje jaką drogę przebył klub. Kadra będzie bardziej hermetyczna, będzie mniej roszad personalnych. Nie ukrywam, że z tych zawodników, którzy zostali, kilku musi przez najbliższy okres pokazać, że zasługują, aby w tym klubie być na kolejny sezon. Muszą pokazać, że są w stanie być zawodnikami klubu czwartoligowego, który walczy o awans do trzeciej ligi. Bo uważa, że każdy z nich jest w stanie obronić się na poziomie 4 ligi, ale niekoniecznie musi już sprostać wyzwaniu bycia w klubie, który tę ligę musi wygrać. Personalnie wyróżniłbym Daniela Ciechańskiego, ale również bardzo ważną rolę w zespole spełnia Gerard Boruń. Mówiliśmy o braku rywalizacji, tutaj rywalizacja była na najwyższym poziomie. Z Marcinem Burkhardtem walczył o pozycję na środku defensywy. Gerard pokazał, że reprezentuje oczekiwaną jakość. Może też grać na środku pomocy, jak w meczu finałowym z Mszczonowianką Mszczonów, kiedy zamknął przedpole i świetnie ustawiał się między formacjami obrony i pomocy. On daje nam kolejne opcje.

No właśnie, wielu chłopaków odpadło po drodze, w trakcie przygotowań czy rundy. Chciałem zapytać o liczebność kadry. Czy jest ona już docelowa i pełna?

Kadra liczy 21 osób, jeżeli chodzi o wielkość to dla mnie jest odpowiednia i wystarczająca. Życie nie znosi próżni, zobaczymy, co pokażą sparingi. Będziemy grać z czwarto i trzecio ligowymi rywalami. To nam pokaże, czy z poszczególnymi zawodnikami możemy wiązać plany na przyszłość. Wiadomą kwestią jest, że na wyższym poziomie będziemy potrzebowali dwóch zawodników spełniających kryteria młodzieżowca, czyli już w przyszłym sezonie. My na pewno nie zamykamy się na żadne wzmocnienia, bo jeżeli trafi się okazja – a oglądam mecze innych drużyn z rundy jesiennej, z wyższych klas rozgrywkowych – to będziemy chcieli z niej skorzystać, jeżeli wypłyną jakieś sensowne kandydatury. Ja nie lubię mieć bardzo szerokiej kadry, jeżeli chodzi o zawodników, mamy wtedy do czynienia z mniejszą indywidualizacją treningów. Większa liczba zawodników jest niepowoływana na mecze, a dla mnie liczba 21 czy nawet 20 zawodników to liczba optymalna. 

Odchodzą od nas Franek Majewski i Kacper Przedbora. Jeżeli chodzi o Franka to on został z nami w lato ze względu na status młodzieżowca, a jego problemy z grą były spodziewane, natomiast Kacper naprawdę przejawiał wielki potencjał, tylko może niekoniecznie potrafił to pokazać?

Dokładnie tak było. Mówiłem o 23 zawodnikach, którzy z klubu odeszli. Z tej grupy największe umiejętności miał Mateusz Łuczak, a największy potencjał właśnie Kacper Przedbora. Jeżeli chodzi o parametry motoryczne, był jednym z najlepszych zawodnikiem KTS-u. Jeżeli chodzi o technikę użytkową, to z tym też nie było problemu. Tylko że Kacper miał problem, jeżeli chodzi o rozumienie gry i podejście mentalne. Tak jak mówię, z zawodników, z którymi się rozstaliśmy, Kacper miał największy potencjał. Uważam też, że w drużynie o innej specyfice niż KTS Weszło będzie miał większe pole do pokazania swoich atutów. Kacper to zawodnik, który w zespole grającym z kontr ataku może pograć jeszcze w piłkę na dobrym poziomie. My natomiast gramy piłkę pozycyjną, w której skrzydłowi muszą schodzić do środka i robić miejsce bocznym obrońcom, więc my potrzebujemy zawodników o innej specyfice. Natomiast nie będę też ukrywał, że zawodnicy, którzy zostali, w mojej opinii są od niego piłkarzami lepszymi.

Następna dwójka, która w zespole została, ale jednak dostaje mniej szans to Michał Dziubek i Mikołaj Rałowiec? 

Michał Dziubek przegrał rywalizację, ale trzeba przyznać, że jego pozycja jest bardzo silnie obstawiona. Są Świdzikowski, Burkhardt, Boruń - trzech środkowych obrońców, którzy w mojej ocenie prezentowali się od Michała lepiej i nie było podstaw żeby nie dawać im minut czy przeprowadzać zmiany. Wiadomo, że środkowych obrońców nie zmienia się często w trakcie spotkania. Jeżeli chodzi o Mikołaja, to tutaj od początku grałem w otwarte karty. Powiedziałem mu, że tych minut będzie zapewne mało, bo jest taka, a nie inna rywalizacja. Mikołaj podjął tę rywalizację, pracował bardzo sumiennie przez ten okres jesienny, nie przełożyło się to na minuty, bo w mojej opinii inni zawodnicy wyglądali lepiej. Startujemy teraz do nowej rundy i okres przygotowawczy pokaże, czy są w stanie wsiąść do tego pociągu i łapać minuty, czy na to nie będzie możliwości. Startują z nami i od nich wszystko teraz zależy!

Wywołam temat bramkarzy. Mamy  dwóch, a nie jest tajemnicą, że każdy zespół powinien mieć trzech golkiperów.

Nie rozglądamy się na ten moment za bramkarzem, ale nie zamykamy się, szczególnie na rynek młodzieżowców. Jeżeli bramkarzem jest młodzieżowiec, to jest to duży atut dla drużyny. To jest praca, jaką musimy wykonać, pozyskać młodzieżowców na przyszły sezon. Oczywiście jak już mówiłem, jeżeli zdarzy się okazja na doświadczonego bramkarza, również się jej przyjrzymy.

To zapytam wprost, czy jest szansa, że od zimy przyjdzie trzeci bramkarz? 

Jest taka szansa, ale to nie jest absolutnie nic pewnego. Najbardziej szanujemy to, co mamy, ale staramy się rozwijać i wzmacniać. Priorytetem jest młodzieżowiec, obserwujemy ten rynek, nie zamykamy się również na wakaty z wyższych lig.  

Jak wygląda plan obozów i sparingów naszej drużyny?

Wracamy 9 stycznia, zaczniemy od testów motorycznych. Jest to dla nas ważne, żeby obrać kierunek. Będziemy przygotowywać się na siłowni, w hipoksji. Będą również dwa obozy: 6-11 Uniejów i pierwszy tydzień marca Arłamów. Do tego w styczniu lecimy całą drużyną do Barcelony. Do tego jak już mówiłem, sparingi z 3 i 4 ligowymi zespołami.

Rywale są dobrani pod kątem Pucharu Polski?

Nie, absolutnie. Chodzi tutaj o stworzenie dobrych warunków do rozwoju. Aby wykorzystać tę przerwę w jak najbardziej produktywny sposób. Chcemy grać z silnymi i wymagającymi rywalami, to będzie dla nas najlepsza opcja.

Jak po tej rundzie ocenia trener współpracę z udziałowcami, specyfikę takiego klubu jak KTS?

Ja w Weszło czuję się znakomicie. Długo się zastanawiałem na tym tematem, bo jest to coś nowego i nieoczywistego. Bardzo się cieszę, że nie wyjechałem do innego klubu, do znacznie wyższej ligi, kolokwialnie mówiąc „w Polskę”. Warunki są tutaj bardzo dobre, jest to projekt, który się rozwija i ja w tym rozwoju chciałbym uczestniczyć.

A kto najbardziej podobał się trenerowi na tym mundialu?

Tak naprawdę chciałem, żeby w finale zmierzyła się Argentyna z Brazylią. Wiadomo, że ze względu na drabinkę okazało się to niemożliwe. Wydaje mi się, że najsilniejszą drużyną pod względem defensywy i obrony to Francuzi, ale życzę Argentynie i Messiemu, aby podnieśli to trofeum (rozmawialiśmy przed finałem).

A jeżeli chodzi o generalną ocenę turnieju? Chodzą słuchy, że to najlepszy turniej od lat.

Drużyny dobrze wyglądały fizycznie, intensywność wygląda dużo lepiej niż w tych turniejach rozgrywanych po sezonie. To może się podobać. Podoba mi się to, że trenerzy żonglują systemami i te drużyny nie są jednowymiarowe. Jest coraz więcej rozwiązań taktycznych, trenerzy reagują na to, co się dzieje nie tylko zmianami personalnymi, ale również strukturalnymi. Coraz głębiej trzeba szukać, aby wymyślić coś nowego, czymś kogoś zaskoczyć, generalnie mam bardzo pozytywne odczucia o tym mundialu.

Słowo końcowe do kibiców?

Zapraszam na nasze mecze, niebawem pojawi się materiał na naszych mediach społecznościowych z analizą bramek zdobytych przez naszą drużynę, i jak te bramki wynikają ze sposobu gry drużyny. Teraz tylko szybka operacja, ale potem wracam i ten materiał się pojawi!

Życzymy dużo zdrowia i samych wygranych w nowym roku!

 

FOT. Adam Zoszak

Rozmawiał: Daniel Żórawski


Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.